wtorek, 15 stycznia 2013

Raport z Nieustającej Wojny – Crone; podczas kąpieli.




Witam w trzeciej i póki, co ostatniej odsłonie zabawiania się z najgroźniejszym milfem świata WHI. Wiadomo, Grudzień, większa przerwa i inne takie. Przez długi czas nie kroiło się żadne granie, mimo to zabrałem parę talii w rodzinne strony i rozegrałem kilka partyjek z jakże mocnym przeciwnikiem – samym sobą. Wobec tego w talii zaszło kilka zmian, które, trzeba przyznać całkiem nieźle się prezentują. Niestety, przed ostatnią ligą, wpadłem na szaleńczy pomysł, co by techować min Pielgrzymkę i Lokhira. Skończyło się o tyle słabo, że zapychałem się na masę taktykami. Jeśli by jednak odsunąć te głupie zajawki, to całość nabiera kształtu.


TALIA

3 Crone Hellebron
1 Liber Mortis

3 Walking Sacrifice
2 Shades
3 Korsarz
2 Beastlord Rakarth
2 Maranith
1 Mortella

3 Hate
3 Muster for War
2 Ancient Map
2 Arcane Power
2 Barbed Snares
2 Caught the Scent
3 Sacrifice to Khaine
1 Experyment
1 Bathe in Cauldron

3 Chill Sea Watchtower
3 Temple of Spite
2 Tower of Oblivion
2 Slave Pen

3 Pleasure Cults
2 Offering to Hekatri

Porównując z ostatnim wpisem, bardzo dużo zmian. Skrótowo o kartach/ilościach:

- Ogólnie mało jednostek, ale nie koniecznie to przeszkadza. Za to, proporcjonalnie więcej taktyk, już owszem.  Brak za to restrykcji. Warpstone nie gra z Watchtowerem (tak! będę się upierał przy tej karcie i mam to w dupie), dodatkowo osłabia nam Liber Mortis i ogólną obronę. Innowacja by pasowała, ale było już tyle taktyk…

- Shade wrócił, Raider się nie sprawdza z Musterem, a Shade zawsze solą w oku przeciwnika. Essence Thief kompletnie nie grał, u nas 90% to Destro na turniejach, więc nie ma racji bytu.

- Beastlord okazał się dobrym pomysłem, jedzie pod Artefakt, zawsze to 2 młotki(tak z Crone jak i eko), ciśnie kartę z ręki.

- Maranith, kolejny must have, wygrywa gry, albo przynajmniej podnosi. Chciałbym razy 3, ale może się zapchać, a mamy ostatecznie Arcane.

- Mortella, tu zastanawiam się nad druga kopią. Jest cholernie dobra. Cudze Hate, Long Winter, Muster!!  Aż szkoda Liber Mortisa rzucać.

- Hate, Muster, Sacrifice; trójca tego, co dobre lub konieczne. Sacrifice zwiększony do, trzech, bo jednak musi być w odpowiedniej chwili.

- Mapa, niby pasuje świetnie, a i grała często. Dobra na HE (Echo), dobra z Musterem (mapa, kult i Crone = 5 kasy). A jednak, przy takiej ilości taktyk, i tak wysokim tempie gry, często też, ten 1 dodatkowy res, jest tak kluczowy, że Mapa staje się ciążeniem.

- Snersy, 2, żeby na początku się nie zapchać. Z zasady do przewinięcia w late game wystarcza. Chociaż, wyłapałem UTS i remis z Farbą, bo nie dociągnąłem z 5 kart NIC do przewinięcia (a miał 2 karty w talii). Wniosek – czegoś jest za mało. Acha, zrobię z siebie debila, ale pamiętajcie, żeby nie zagrywać Snersa, mając w planach użycie Arki : D Ekhm..no, to przejdźmy dalej.

- AP; tak karta tak niesamowicie mi się podoba. Mimocałej zlej sławy, jaką przyniosły jej Wiatry, poza głupimi combo taiami, Arcane Power jest po prostu rewelacyjną kartą. Przyjmując, że większość legend za 3 się przyjmie, jest to genialny draw/recrusion. Tutaj świetnie nam odzyskuje karty zrzucone z Arki, cykluje głównie Bathe, Maranitha i Mustera (!).

- Karta Szymusia, czyli Caught the Scent. Przyznam, że została w talii przez przypadek, jako pozostałość po Raiderze. Nie, powiem, spisuje się całkiem solidnie. 3-4 tura, lub 2ga z Musterem i można naprawdę na smrodzić (szczególnie, jadąc drugi, Musterujemy i zrzucamy Mustera przeciwnikowi. Negatywny efekt tej karty był taki, że w meczu z Jaszczurem, w swojej pierwszej turze (po Musterze) zobaczyłem jego rękę i poddałem grę… (Fryderyk, Hellborg, 2xMuster, Rodrik, Dyscyplina, Pantera). Dziękuję. (acha, jak by ktoś miał jeszcze wątpliwości, jak mocny Muster jest w Imperium, zapraszamy do Wrocławia ; )

- Pojedynczy Eksperyment, jako rzecz niespodziankowa, do zabijania legend, dopalenia eko, czy zwiększenia ataku. Zawsze skuteczny, a jednocześnie niezapychający, przy tak małej ilości jednostek w ogóle.

- Ostatnia radość to Bathe In Cauldron. Tutaj, też niejako przeoczenie, bo definitywnie muszą być 2 sztuki (po prostu, w razie sytuacji, kiedy jedna ukryje się gdzieś na spodzie).

- Baza support dość standardowa, mniej Penów, ważniejsze Arki zabijające, plus dwie z weaknesem. Te trzy suporty na stole robią naprawdę cuda. Chill Sea, na rozruch, dla mnie lepsze od Warpstone’a. Wszyscy, którzy chcą zaraz krzyczeć: „A całe Destro gra Inwazjami!!!” – ok., panowie i panie, ALE. Kult mnie nie boli, a z Chaosem i Orkami, jak widać u nas zdecydowana większość Destro i jakoś nie boli aż tak jak może się wdawać. Kluczowe jest to, że Chill Sea wyświadcza nam mega przysługę w 1-2 turze. Potem, to już tylko wioska. Jak zostanie – super. Jak zejdzie – nikt nie zapłacze.

- Questy. Wypadły Shipsy; z wielkim bólem serca. Loyal, karta i kontrola ręki – miodzio. Niestety optymalizacja talii ustawiła je za Kultami i Hekatronem. Życie.

- Na sam koniec jeszcze, przyznam, że następnym razem wrócił bym jednak do 2 sztuk Krakena, na rzecz Map najprawdopodobniej. Bardzo brakowało mi takich zagrań "za plecami"...

GRY

Nechrist DE – Wyszło, na 2-1, choć nie obyło się bez delikatnej sraczki. Nechrist miał dość podobną talię, również z Crone, jednak mniej nastawioną na konkretne działanie (miał i palenie i przewijanie i nowego Questa DE i Raidera i Mustera). Po trochu, dzięki temu, udało się uzyskać przewagę. Mimo wszystko mirror z bardziej agresywnymi DE wygląda nie za dobrze, co potwierdza częściowo wynik z Sosem.

Czarny HE – Mimo żonglowania Musterami, Czarnemu nie podeszło w kluczowych momentach, a kontrola ręki z mojej strony spowolniła go na tyle, że przewijka była dość gładka i 2-0. Można tu zauważyć fajne zazębianie się talii, bo De przewijarki powinny spokojnie radzić sobie z wszelkimi combo i pół-combo taliami HE, które z kolei mają według mnie 90% Winów na combo-orka, z którym z kolei, dość ciężkawo jest DE, (dlatego swego czasu trzymałem Testing the Spell na przejmowanie Urgucka)

Sosu DE – Przegrana 1-2, choć zagraliśmy dodatkowy mecz, który wygrałem. Ogólnie, olschool, rzut kostką wytypował zwycięzcę. Bezlitosna talia Sosa, DE + to, co najlepsze w Chaosie i Neutralach, totalnie mnie zmiażdżył, kiedy zaczynał mimo moich TRZECH Musterów, a u niego ani jednego. Zapamiętajcie to ludzie i wyciągnijcie wnioski ; ) Drugą zaczynałem ja, i udało się przełamać, a w konsekwencji częściowo skontrolować, co dało wygraną. Trzecia gra, trochę walki, ale zaczynający Sos, nie dał szans na dłuższą metę. Mustery jakoś skakały, raz tu, raz tam. W każdym razie, nie widziałem, żeby miał aż tak wielki wpływ na grę, a jeśli tak, to na niekorzyść, bądź, co bądź, agresywniejszej talii Sosa, (co moim zdaniem jest, słusze, bo obecny poziom kontroli u De i Chaosu jest, co najmniej przesadzony i za tani w eksploatacji).

Jaszczur EMP – tak jak wspominałem, poddałem grę pierwszą, już w 2 turze. Ze sprytnego planu: mój Muster, a jego leci ze Scenta, załamałem się widząc 2 Mustery i 2 dropy, za 5, które praktycznie wygrywają gry, jeśli uderzą w stół w drugiej turze (a mogą w pierwszej!). Druga gra, to powolna, aż do przeważającej dominacja i kontrola Jaszczura. Przejechał się jednak, nie wykazując agresji odpowiednio szybko i ciągnąć milion kart, jak to ma w zwyczaju. Kulty siadły, a na to, Imperium odpowiedzi nie ma za bardzo. Jaszczur się zagadał myśląc, że po grze, a tu z dupy obrona i skończyły się karty! Trzeciej partii nie skończyliśmy, przewaga dla niebieskich, ale skuteczna obrona, odwlekła porażkę. Wychodzi, że prócz przewijania, można grać tą talią na remisy, co zresztą wcale nie kłóci się z opcją wygrania przez zmielenie talii oponenta.

Farba CHA – Pierwsza, epicka i wygrana przeze mnie, choć zajęło to sporo czasu. Druga ciągnęła się latami, z różnym skutkiem, Mustery, nie pamiętam dokładnie, ale to znaczy, że nie zrobiły jakiegoś profanum, choć faktem jest, że Farba był bliski załamania kilka razy na tym turnieju, kiedy przeciwnik Musterował się z konkretnego szamba, jakie mu zgotował pan Tomasz. Nie dziwię mu się wcale. Ostatecznie, tak jak wspominałem wyżej, na 4 dociągu nie doszły ani Snersy, ani Bath ani jakakolwiek Arka. Farba dwie karty w talii, UTS, co do obrażenia i mamy remis. Do trzeciej gry nie doszło. I tak oto, niby jedna tylko porażka, ale dwa remisy, – czyli zbyt długie stosunki z Crone, nie koniecznie są tak zadowalające, jak by się mogło wydawać…

PRZEMYŚLENIA

Crone śmiga już pewnie na wielu stołach i tyle samo jest też różnych wersji tej talii. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo mamy tu do czynienia, z bardzo ciekawą legendą i nawet pomijając jej zdolność, jest solidnym wsparciem (nawet Sosu, do swojej mega kontrolki, wrzucił ją, bo generalnie spalenia dodatkowej strefy nie robi mu różnicy w grach, kiedy totalnie skontroluje przeciwnika, co skutkuje poddaniem się, lub 3 turowym wjazdem na strefy.

Dziwię się nieco, że talia nie ugrała wiele na ostatnich Regionalsach w Kraku. Nie wiem, czy było to spowodowane słabą reprezentacją, czy też, obawami przed dość nową koncepcją grania. Z combo orkiem nie ma lipy aż takiej, jeśli posiadamy tech typu Countermoves lub Testing the Spell, a i naładowane Hekatri robi dobrze. Z Chaosem, bywa jak w kalejdoskopie, ale nie jest to zły matchup.

Co do Mustera, to mam mieszane uczucia, na temat tego, czy bardziej nam pomaga, czy raczej szkodzi zagrany u przeciwnika. Na pewno, gdy mamy przewagę, nie chcemy go widzieć (a DE taką przewagę na początku potrafią wypracować). Z kolei, potrafi wyciągnąć nas z dupy, albo przyśpieszyć wygraną, na przewinięcie w jednej kluczowej turze. Gdybym miał wybierać, wolałbym bez niego, bo to zawsze mniej losowości i gadania, że komuś doszło, a mnie nie, albo świecenia oczami, po zagraniu 3 z kolei, a przeciwnik jak wybuchający barometr. To, że Muster jest, sprawia, że trzeba nim grać, by nie być do tyłu/mieć szansę na wyrównanie. Jego wpływ na style gry jest dwojaki. Nie możemy wykorzystać w pełni potencjału Crone, Rakartha, Shades w turze wstawienia, więc tu duży minus. Za to możemy mocno uderzyć przewijaniem (Snersy, Bathe, kolektywne wystawienie Arek i Maranitha) plus mamy odrobinkę przewagi dzięki Arcane Power i Mortelli. Bilans prawie na zero. 

Jakkolwiek, trzeba być jak zwykli normalni ludzie w eRPGach – najlepiej przystosowywać się do sytuacji. Czego zresztą życzę każdemu graczowi w kontekście Mustera i nie tylko. Jest karta – pomyśl, jak grać „nią”, „przeciw niej” i „do koła niej”. Jeśli zmieścisz dwie z trzech tych rzeczy w talii – nie może być źle.

Tym profetycznym i optymistycznym tonem zakończymy mini cykl o Crone, o której sporo można by jeszcze pisać i modyfikować talię. Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłem do kombinowania na rzeczonym obszarze, a przynajmniej zainteresowałem. Śmiało, – jeśli ktoś ma pomysły, szalone koncepcje – dawajta.
Mnie czas jednak goni i Shadow King spogląda już ze zniecierpliwieniem. Do następnego, zatem.


pozdr


2 komentarze:

  1. z tej ostatniej talii najbardziej hate mnie zastanawia, jest on według Ciebie aż tak istotny, żeby go wrzucać nawet przy takim nagromadzeniu taktyk? robi ci często gry?

    wisnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Na niedzielne granie złozyłem nareszcie swoją wersję Crone mixując w talii Twoje trzy podejścia plus wpisy na forum. Zobaczymy czy to zadziała.

    OdpowiedzUsuń