Talia
3 Alith Anar
1 Dawnstar Sword (potrzebny był napór, więc czemu by nie dać Mieczora? z Tarczą się cudnie układa, a Descendant co prawda jest też super, to jednak nie przyśpiesza za bardzo gry: )
2 Shield of Aeons
3 Lion Standard
3 Learned Mage
3 Valorous Mage
2 Mage of Loec (+1 mag, ze względu na te osrane combo orki, które de facto się nie pojawiły!!!)
3 Nagarythe Archer
2 Nagarythe Warrior (zgarnięty na ciepło od ciamosława, rewelacja pod Alitha)
1 Great Fire Dragon (tak smok, jak i lord zmniejszone ilości, za dużo kupy na startowej ręce bywało)
1 Bladelord (jw)
3 Muster for War
3 Asuryan Clansing
3 Echoes of Magic
3 Convocation of Eagles
2 Arcane Power
1 Drain Magic (podobnie jak z magiem, na combo i UTS, ostatnio brakło kontroli taktyk jednak)
2 High Elf Disdain (jak wyżej tylko jeszcze bardziej)
2 Flames of the Phoenix (Flamesy to złota karta w tej talii, koniecznie x2)
3 Return to Glory (+1, znów wnerwiające combo orki , przeciw którym TRZEBA to mieć od razu na stole)
3 Judgement of Loec
2 Gathering the Winds
2 Helm of Fortune (wzmocnienie przeciw Chaosowi i De, choć wbrew pozorom; kluczowe przeciwko Imperium)
3 Outlying Tower
3 Citadel of Dusk
2 Tor Elyr
61 (sic!) - No, ja nie wiem jak to robię.
Wywalone
Elven Scout - jakoś nie czuję potrzeby grania nim, zwłaszcza, że z DE martwa karta i właściwie to niech spada.
Wywalone
Elven Scout - jakoś nie czuję potrzeby grania nim, zwłaszcza, że z DE martwa karta i właściwie to niech spada.
Shadowlands Hunter - po wrzuceniu kolesia Ambushowca za 4, trochę wiele by się zrobiło partyzantów, a pozostałe jednostki za 2 kasy są raczej nie do ruszenia.
Charge of the Silver Helms - dopiero pisząc ten artykuł, zorientowałem się, że tak naprawdę osłabiłem napór poprzedniej wersji! W każdym razie, przy natłoku taktyk anulujących, musiałem zejść z Szarży. Czy słusznie Ciężko stwierdzić.
Raport z Gier
Zyziu(HE) 1-0 Ten dzień był w ogóle jakiś dziwny. Mega długie gry, choć przyznam, że bardzo emocjonujące i ciekawe. Ot, taka mniej nastawiona na ilość, ale bardziej na jakość i długość; Inwazja. Z Zyziem w mirrorze było ciężko, zwłaszcza, że on też dysponował legendą i to grubszego kalibru (Eltharion jak by ktoś się nie domyślał). Po wycieńczających walkach, obronach, atakach itd udało się wyrwać zwycięstwo, na następną grę czasu już nie było raczej. Zapala się czerwona lampka - będzie ciężko z tymi 3ma strefami, szczególnie na Order.
Farba (CHA) 2-0 Tutaj, czysty win z mega kontrolą Farby. Powód - prosty: ta talia radzi sobie z chaosem znakomicie, ma na wszystko odpowiedź.
Deer Dance (DE) 1-1 Nie było już tak gładko jak tydzień wcześniej. Ograny z deckiem na Crone; Michał, zrobił kilka kolejnych usprawnień i gry stały się wyrównane do samego końca (ostatniej karty lub ostatniej rany). Dość powolny styl gry obu talii zaowocował remisem (myślę, że sprawiedliwym co jak co).
Raport z Gier
Zyziu(HE) 1-0 Ten dzień był w ogóle jakiś dziwny. Mega długie gry, choć przyznam, że bardzo emocjonujące i ciekawe. Ot, taka mniej nastawiona na ilość, ale bardziej na jakość i długość; Inwazja. Z Zyziem w mirrorze było ciężko, zwłaszcza, że on też dysponował legendą i to grubszego kalibru (Eltharion jak by ktoś się nie domyślał). Po wycieńczających walkach, obronach, atakach itd udało się wyrwać zwycięstwo, na następną grę czasu już nie było raczej. Zapala się czerwona lampka - będzie ciężko z tymi 3ma strefami, szczególnie na Order.
Farba (CHA) 2-0 Tutaj, czysty win z mega kontrolą Farby. Powód - prosty: ta talia radzi sobie z chaosem znakomicie, ma na wszystko odpowiedź.
Deer Dance (DE) 1-1 Nie było już tak gładko jak tydzień wcześniej. Ograny z deckiem na Crone; Michał, zrobił kilka kolejnych usprawnień i gry stały się wyrównane do samego końca (ostatniej karty lub ostatniej rany). Dość powolny styl gry obu talii zaowocował remisem (myślę, że sprawiedliwym co jak co).
Choczkins (DWA) 1-0 Kolejny Order i to w jeszcze gorszej wersji. Krasnoludy znane są z tego, że dają ci spalić 1szą strefę, po czym często zabijają cię dzięki temu, przy okazji czyniąc spalenie drugiej strefy prawie niemożliwym. A tu przychodzi taki koleś na turniej i mówi, że musi spalić im TRZY strefy!!! Śmiech krasnoludzki rozbrzmiał na sali, aż gile z nosa na brodę popłynęły. Z ciekawostek, To Sztandarowy jakieś 3-4 tury, utrzymywał mnie przy życiu, po prostu pakując sobie i innym HP w obronie żeby Kaziu i reszta ekipy (ci za darmochę Tunele i Elity pospólstwo) mnie nie spalili. W końcu doszedł Mieczor na legendę i Disdain na My Life i UDAŁO się wypocić tego wina...w ostatniej turze po czasie...
Ciamosław (ORK) 0-1 Zdewastowany mega długimi grami, zrugany własnym brakiem ofensywy i obśmiany przez kulejące Dwarfy, zasiadłem do potyczki z Orkami. Myślę sobie" "mam to!", po to przecież się zbroiłem w Disdejny, Drejny, i inne "ejny". Taaaaa Bitw była epicka, mega dłuuuuga, wszystkie Ripy, Rytuały, Grimgory z ręki fruwały po stole. Nie pamiętam czego tam nie było, a Sztandarowy jak zwykle pakował HP jak głupi, pod zdewastowaną stolicą. Ciamoslaw ocierał się już o przewinięcie, jednak na styk, co do 1 obrażenia przebił się w końcu i zatriumfował. Ufff... Znaczy: FUCK!
Reasumując
Romansik z ww wersją, plasujemy jako porażkę choć zająłem wcale nie gorsze - drugie miejsce. Czas gier jednak totalnie mnie zmiażdżył, pokazując, jak trudne może być spalenie trzech stref, szczególnie Orderowcom. Porażka z Orkami będzie mnie również prześladować, choć jest ona owocem totalnej eksplozji zielonych, przy braku jakiejkolwiek agresji z mojej strony. No, cóż, nie ma co opuszczać głowy, trzeba być wzorowym Wysokim Elfem. Gardzimy całą resztą i jedziemy dalej!
Za górami, za lasami...
(rys. Joanna "Mer" Mida)
Przed zeszłotygodniowym turniejem, nie miałem tyle czasu, ile bym sobie życzył (jak zwykle zresztą), tak więc zmiany miały miejsce na siedzeniu podmiejskiego 107, w drodze do Saloniku (gdzie rozgrywamy Wtorkowe ligi). Bolączka małej ilości młotków była głównym i w zasadzie jedynym punktem programu zmian. Miecz Artefakt sprawdził się, i postanowiłem bezdyskusyjnie dodać druga kopię. Jeśli uda się wrzucić Tarczę i Miecz w następnej turze, to jadąca za 7 nieśmiertelna legenda stanowi praktycznie pewne zwycięstwo. Wahałem się, czy nie wrzucić Illyriel, jako opcji zarówno ofensywnej (dobre statsy i może dostać którykolwiek z Artefaktów) plus kontrolna zdolność. W rozważaniu był też Star Dragon, jednak ten pakiecik musiał by zawierać też komplet Inflame, co stanowiło 6 kart, i każda z nich martwa w pierwszej turze, a kart nie młotkowych chciałem się raczej pozbyć aniżeli dodać. Całe rewolucyjne zmiany, poszły więc w dupę i skończyło się na delikatnej korektywie. Niestety.
Talia (ver 0.3)
3 Alith Anar
2 Dawnstar Sword
2 Shield of Aeons
3 Lion Standard
3 Valorous Mage
1 Learned Mage
2 Mage of Loec
2 Nagarythe Archer
3 Nagarythe Warrior
1 Bladelord
1 Great Fire Dragon
3 Muster for War
3 Asuryan Clansing
3 Echoes of Magic
3 Convocation of Eagles
2 Arcane Power
2 HE Disdain
2 Flames of the Phoenix
2 Gathering the Winds
3 Judgement of Loec
3 Return to Glory
2 Planning for War
3 Citadel of Dusk
3 Outlying Tower
2 Tor Elyr
Zmiany
+ 1 Mieczor, jak najbardziej, patrz wyżej po wyjaśnienia.
- 2 Learned Mage; właściwie nie wiem czemu wypadły, chyba, żeby nie było za dużo kart :D
+1/-1 Nagarythe Warrior/Archer; Warrior zdecydowanie lepszy, ponownie, cięcia jednostek, ze względu na zbyt gruby deck.
-1 Drain Magic; musiał bym grac na 2 sztukach, by zrobić z tego użytek, a tak, lepszy ten pewny Disdain na ręce.
-2 Helm of Fortune; znów szkoda, serce boli, ale musiałem wmajstrować Planning for War (+2), co daje mi lepszą Konwokację, odrobinę więcej "flow", a i wraca jednostki Ambush z grobu.
Turniej
Nechrist (DWA) 1-1 Na tym turnieju siły Order/Destro niemal się wyrównały, a moje najgorsze obawy spełniły się niemal całkowicie. Pierwsza gra i męczy-brody. Pierwsza gra trwała w nieskończoność, a ja idiota nie poddawałem jej, tylko się łudziłem. Jak zostało kilkanaście minut, zaczęliśmy drugą. Cudem uratowałem remis, ale ogólnie, gra porażka. Krasnolud wypychający jednostki za darmo, totalnie nie do obrony legenda (bez Tarczy), plus spowalnianie obroną i anulowanie ataków...
Arczi (EMP) 0-2 Z Imperium, to wiedziałem, że będzie mega ciężko, nawet ciężej niż z Krasnoludami (na których zawsze mogę mieć Disdain). Na Fryderyka nie ma Disdaina. Imperium z Musterem jest po prostu czystą pornografią. Brutalną, skuteczną i przynoszącą spore, realne zyski machiną. Nie pomagały ryzykanckie zagrywki, Mustery, nic. Ekipa w składzie Rodryk, Osterknacht i Fryderol, generalnie niszczy każdego, oby tylko mieć im, czym zapłacić... Nie widzę, ja miał bym spalić 3 strefy Imperialistom, zwłaszcza, że od 2-3 tury, zaczynam się bronić przed śmiercią, sukcesywnie odcinany od ekonomii.
Ciamosław (DE) 1-2 Tutaj to był fail miesiąca. Pierwsza wygrana dość gładka. Druga, przegrana podobnie. Ok, ja zaczynam, z DE jest okej, jakoś pójdzie (no i w końcu jakieś Destro!) No więc gramy. Ja, Tower, Konwokacja, Mag Loeca (wszystko w Quest). Bez szału, ale po muliganie się nie narzeka. A! Mam jeszcze Wiatry! super, tak sobie myślę, że z Chaosem to bym je na bank do questa na obstawę położył, ale z DE? No to bach, flow, na Battlefield, co by inne strefy też coś miały z życia Ciamosław myśli. Muster. Ok. Z pięciu kasy: Inkruzja za 4 w Questa i graj...
Nie trudno się domyślić jak wyglądała gra, kiedy w mojej drugiej turze dysponowałem 4 kartami, jakie pozostały mi z pierwszej ręki, (bo dobrałem własne Orzełki ;).
Choczkins (DWA) 2-1 Do prawdy nie wiem, jak udało się rozegrać te gry. aż trzy z Krasnalami! O ile dobrze pamiętam, dwie z nich zostały poddane dość szybko. W każdym razie, zmieniłem nico nastawienie i udało się przed finiszem wyszarpać punkty. Loec z wiatrów - bezcenny.
Farba (CHA) 2-1 Klasyczny pojedynek. Ty razem było już nieco ostrzej. Farba w kluczowym momencie popełnił błąd, dzięki czemu przełamałem jedną grę i potem już był oz górki. Nadal - z Chaosem mamy doooobrze.
61 kart - NO FUCKIN WAY!!!
Dobra, czas bić się w pierś. Za trzecim razem mogłem już odpuścić format sraj-lander i sprowadzić talię do normalnej liczby kart (czyli 52-55 powiedzmy ; ) Totalnie nie szło na turnieju, bo rzadko miałem na łapie to co aktualnie potrzebowałem. Gry były bardzo blisko krawędzi, a ja nie mogłem przełamać, bo coś, bo tamto, bo nie doszło. Mocno poczułem random i sporo startów było kwaśnych. Jedyny pozytyw, to fakt, że łatwiej będzie po tych bolesnych doświadczeniach dokonać redukcji. I żeby nie było - nadal cisnę Shadow Kingiem, bo uważam, że to rewelacyjny gość, a dodatkowo, bardzo przyjemna w grze talia. Skłaniał bym się ku dwóm pomysłom obecnie, tak by zwiększyć znacznie agresję i wykombinować skuteczną metodę na Order (a szczególnie Imperium). Pierwsza droga, to jazda w Indirecty, Zasypywanie wroga i dobijanie. Efektywne i efektowne, plus dobre na Order. Jaki minus? Nie chce mi się grać na tokenach!! (Może jak w ten Wtorek dostanę po dupie, to jeszcze to odszczekam, ale wtedy to już Wurrzag będzie miał swoje 5 minut). Druga droga...to Droga Miecza, jak by to ujął Afro Samurai. And the Challange for the Number One Headband!
Jak było? Czy się udało? Czy były baty? Odpowiedź już w następnym odcinku z serii "ZbuntowanyAnioł Alith".
Talia (ver 0.3)
3 Alith Anar
2 Dawnstar Sword
2 Shield of Aeons
3 Lion Standard
3 Valorous Mage
1 Learned Mage
2 Mage of Loec
2 Nagarythe Archer
3 Nagarythe Warrior
1 Bladelord
1 Great Fire Dragon
3 Muster for War
3 Asuryan Clansing
3 Echoes of Magic
3 Convocation of Eagles
2 Arcane Power
2 HE Disdain
2 Flames of the Phoenix
2 Gathering the Winds
3 Judgement of Loec
3 Return to Glory
2 Planning for War
3 Citadel of Dusk
3 Outlying Tower
2 Tor Elyr
Zmiany
+ 1 Mieczor, jak najbardziej, patrz wyżej po wyjaśnienia.
- 2 Learned Mage; właściwie nie wiem czemu wypadły, chyba, żeby nie było za dużo kart :D
+1/-1 Nagarythe Warrior/Archer; Warrior zdecydowanie lepszy, ponownie, cięcia jednostek, ze względu na zbyt gruby deck.
-1 Drain Magic; musiał bym grac na 2 sztukach, by zrobić z tego użytek, a tak, lepszy ten pewny Disdain na ręce.
-2 Helm of Fortune; znów szkoda, serce boli, ale musiałem wmajstrować Planning for War (+2), co daje mi lepszą Konwokację, odrobinę więcej "flow", a i wraca jednostki Ambush z grobu.
Turniej
Nechrist (DWA) 1-1 Na tym turnieju siły Order/Destro niemal się wyrównały, a moje najgorsze obawy spełniły się niemal całkowicie. Pierwsza gra i męczy-brody. Pierwsza gra trwała w nieskończoność, a ja idiota nie poddawałem jej, tylko się łudziłem. Jak zostało kilkanaście minut, zaczęliśmy drugą. Cudem uratowałem remis, ale ogólnie, gra porażka. Krasnolud wypychający jednostki za darmo, totalnie nie do obrony legenda (bez Tarczy), plus spowalnianie obroną i anulowanie ataków...
Arczi (EMP) 0-2 Z Imperium, to wiedziałem, że będzie mega ciężko, nawet ciężej niż z Krasnoludami (na których zawsze mogę mieć Disdain). Na Fryderyka nie ma Disdaina. Imperium z Musterem jest po prostu czystą pornografią. Brutalną, skuteczną i przynoszącą spore, realne zyski machiną. Nie pomagały ryzykanckie zagrywki, Mustery, nic. Ekipa w składzie Rodryk, Osterknacht i Fryderol, generalnie niszczy każdego, oby tylko mieć im, czym zapłacić... Nie widzę, ja miał bym spalić 3 strefy Imperialistom, zwłaszcza, że od 2-3 tury, zaczynam się bronić przed śmiercią, sukcesywnie odcinany od ekonomii.
Ciamosław (DE) 1-2 Tutaj to był fail miesiąca. Pierwsza wygrana dość gładka. Druga, przegrana podobnie. Ok, ja zaczynam, z DE jest okej, jakoś pójdzie (no i w końcu jakieś Destro!) No więc gramy. Ja, Tower, Konwokacja, Mag Loeca (wszystko w Quest). Bez szału, ale po muliganie się nie narzeka. A! Mam jeszcze Wiatry! super, tak sobie myślę, że z Chaosem to bym je na bank do questa na obstawę położył, ale z DE? No to bach, flow, na Battlefield, co by inne strefy też coś miały z życia Ciamosław myśli. Muster. Ok. Z pięciu kasy: Inkruzja za 4 w Questa i graj...
Nie trudno się domyślić jak wyglądała gra, kiedy w mojej drugiej turze dysponowałem 4 kartami, jakie pozostały mi z pierwszej ręki, (bo dobrałem własne Orzełki ;).
Choczkins (DWA) 2-1 Do prawdy nie wiem, jak udało się rozegrać te gry. aż trzy z Krasnalami! O ile dobrze pamiętam, dwie z nich zostały poddane dość szybko. W każdym razie, zmieniłem nico nastawienie i udało się przed finiszem wyszarpać punkty. Loec z wiatrów - bezcenny.
Farba (CHA) 2-1 Klasyczny pojedynek. Ty razem było już nieco ostrzej. Farba w kluczowym momencie popełnił błąd, dzięki czemu przełamałem jedną grę i potem już był oz górki. Nadal - z Chaosem mamy doooobrze.
61 kart - NO FUCKIN WAY!!!
Dobra, czas bić się w pierś. Za trzecim razem mogłem już odpuścić format sraj-lander i sprowadzić talię do normalnej liczby kart (czyli 52-55 powiedzmy ; ) Totalnie nie szło na turnieju, bo rzadko miałem na łapie to co aktualnie potrzebowałem. Gry były bardzo blisko krawędzi, a ja nie mogłem przełamać, bo coś, bo tamto, bo nie doszło. Mocno poczułem random i sporo startów było kwaśnych. Jedyny pozytyw, to fakt, że łatwiej będzie po tych bolesnych doświadczeniach dokonać redukcji. I żeby nie było - nadal cisnę Shadow Kingiem, bo uważam, że to rewelacyjny gość, a dodatkowo, bardzo przyjemna w grze talia. Skłaniał bym się ku dwóm pomysłom obecnie, tak by zwiększyć znacznie agresję i wykombinować skuteczną metodę na Order (a szczególnie Imperium). Pierwsza droga, to jazda w Indirecty, Zasypywanie wroga i dobijanie. Efektywne i efektowne, plus dobre na Order. Jaki minus? Nie chce mi się grać na tokenach!! (Może jak w ten Wtorek dostanę po dupie, to jeszcze to odszczekam, ale wtedy to już Wurrzag będzie miał swoje 5 minut). Druga droga...to Droga Miecza, jak by to ujął Afro Samurai. And the Challange for the Number One Headband!
Jak było? Czy się udało? Czy były baty? Odpowiedź już w następnym odcinku z serii "Zbuntowany
5!
Jak zwykle świetny tekst;)
OdpowiedzUsuńKolejny super tekst, z każdym kolejnym coraz lepiej ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać relacji z gry Zielonym Szamanem
Muster i Inkruzja za 4 w DE...no comment
OdpowiedzUsuńŚwietna robota. Znowu:)
Argoth