wtorek, 13 sierpnia 2013

Multiplayer Debiut - Chaos



Multiplayer - pierwsze gry i wyjście kart z klasera.


Witam wszystkich zwolenników i przeciwników formatu, a w szczególności tych niezdecydowanych. Pierwsze wrażenia po zobaczeniu kart za mną, czas na weryfikację. Pojedziemy po każdej frakcji, z mini raportem z gier i poszukiwaniem dzikich kart w klaserach/crap boxach. Bez owijania w bawełnę zatem; w zeszły Wtorek, pogrywaliśmy sobie w Kataklizm, po raz pierwszy i trzeba przyznać, że działo się sporo. Zwłaszcza, że zasady ogarniałem ja i w jakimś stopniu Czarny, reszta przeszła szybki kurs i łapała w trakcie gry, które czasowo trwały od 45 do nawet 90 minut (tak mniej więcej). Zaznaczyć trzeba, że czas ulegnie skróceniu, jak wszyscy się przyzwyczają do nowej sekwencji tury, ograją talie (większość miała po prostu swoje normalne decki), obczają najlepsze timingi, czyli momenty na zagrywanie swoich akcji. Mimo sporego zamieszania na początku, grało się przednie i nie widziałem, żeby ktoś nie był usatysfakcjonowany (no chyba, że ja, jak Czarny złamał deala i skroił mnie Pillagem : P A nie mówiłem, ze to będzie się z Tobą ciągnęło? Ha!


Nie psujmy sobie zabawy

Na początek jeszcze, bardzo ważne "przesłanie". Multi, póki, co (bo w sumie ma szansę stać się turniejowym formatem, ale jeszcze nie teraz), jest formą gry casual, dla czystej przyjemności. wnosi mnóstwo świeżości do gry, odgrzewa kotlety, wyciąga z zamrażarki niejadalne porcje kart. Dlatego też, moja rada brzmi: Nie psujcie sobie frajdy. Nie jest tajemnicą, że lista Restrykcji/Banów nie przystaje do Multipayera w takim stopniu w jakim powinna. Nie trzeba być geniuszem, by zauważyć siłę pewnych kart, które potrafią wypaczyć rozgrywkę i odebrać przyjemność z gry. Co prawda Multiplayer w o wiele większym stopniu posiada mechanizm samoregulacji, w postaci graczy, którzy skutecznie, wspólnymi silami, mogą ukrócić pewne zachowania. Nie mniej, nie jest to zdrowe, kiedy nagle każdy deck Destro używa Hate, na tej samej zasadzie, co każdy deck używał Mustera. To raczej kwestia czasu, kiedy FFG wyskoczy z jakąś listą regulacyjną. Póki, co, każdy gra jak chce - ok, ale skoro już spotykacie się w gronie znajomych, nie gracie nawet o ranking (o Dio!), to moja rada brzmi następująco: Olejcie Hate, który ma napisane MP BAN (tylko widać to przy świetle Saturna) i nie psujcie sobie zabawy. Jeśli Hate wam nie przeszkadza i czujecie się z nim dobrze, super! Krzewcie nienawiść, pamiętając, że w każdej grupie, można się spokojnie umówić i ustalić pewne ograniczenia. Jasne, są karty mocne, takie jak Doors of Karak Hirn, Swordmasters of Hoeth, Wampir i wiele, wiele innych, jednak, przy dobrej strategii, można sobie z nimi poradzić (a jeśli jest jakaś totalnie przegięta - to testujcie i piszcie, co, jak i dlaczego! To zawsze cenny feedback). No, tyle odezwy do narodu, a teraz wracamy na Pole Bitwy.


Corruption of Purity (?)

Do pogania zabrałem Chaos, na szybko doklejony nowymi kartami z Kataklizmu i kilkoma smaczkami. Zagrałem w sumie 3 gry, z których dwie wygrałem (raz z dwoma Dwarfami, rzutem na taśmę i kradzieżą Dominacji, raz na stole z dwoma Orkami i aggro Imperium dzięki silnej kontroli corruptem w pierwszych turach gry). Grało się na prawdę przyjemnie, ilość miałczeń, podżegań, narzekań, wywodów pseudo logicznych itp zatrważająca i co chwila tylko śmiechy między stołami, jedni z drugich. Corrupt rządzi, intuicja mnie nie zawiodła, w tej kwestii. Karty warte wzmianki:

- Esli'an; Kultysta, który robił gry i MVP decka. Podwójny atak z corruptem ustawiał wszystkich, tak, że wiadomo było, kto rozdaje karty. Jak dostałem jeszcze Witchfate Tor...po prostu bosko-Slaneeshowo.

- Bloodcrusher, wyszedł za 3 i była miazga. Ciężki do zdjęcia, napiera bez litości. Praise the Blood God.

- Plague Bomb i Wasting Disease zacnie spełniały rolę "czyhającej groźby", więcej razy wpłynęły na grę, samą możliwością zagrania, niż w rzeczywistości były rzucone.

- Daemon Summoner; całkiem zgrabnie sobie radził, min wrzucając Nurglinga w kluczowym momencie.

- Stricken Warrior; elegancki do obsadzania Fulcruma, Fester nie zawiódł, zawsze grożąc mniejszym efektem Fryderyka.

- Festering Nurglings, mała gwiazda wieczoru, szczególnie w pierwszych turach, kiedy mało jednostek, a Fulcrumy leżą na drodze za darmochę! Zawsze wiedziałem, że chłopaki z Core Seta się ogarną.

- Rift of Chaos, siedział na łapie, jednak koszt w stosunku do tempa (w każdej turze chciałem coś wystawić do Battla - chyba, że już tam miałem i czaiłem się z Bombą:D W dodatku, jakoś niemrawo te strefy płonęły! Dopiero pod koniec sraka, żeby komuś dominację uwalić, jak było już za późno, przez co Rift nie pograł. Miałem jednak ogólną tendencję, grania na 1-2 dociągu max i jakieś 4 kasy.

- Northern Wastes; idealne. Nie zwraca uwagi na siebie (bo zawsze na stole stał jakiś lepszy support wart rozwalenia, a kasę/dociąg dawał + lojalkę, do tego tanie.

- Rift of Battle; spokojnie, nie grałem do BF, bo wtedy to było by dopiero piekło. Wystarczy, że Magnus zagrał Big Guns na stół, to już było grubo. Plan zakładał granie do bocznej strefy i Khorvaka, jednak bohater się nie pojawił, więc Rift siedział obok swojego droższego brata na ręce.

- Chosen of the Gods niestety, ze względu na mój bardzo skromny draw we wszystkich grach, tylko raz to dobrałem (a może też ze względu na te +/- 65 kart w talii, bo chciałem wszystkim na raz zagrać). Satysfakcja i tak była ogromna, jak pierwsza strefa spłonęła dzięki tej epickiej karcie. Czekamy na więcej.

- Spelltwister; po koniec jednej gry, chciałem nim ustawić cały stół, ale Czarny nie dał się Uwieść Ciemności niestety, a plan zakładał spaczenie całego BF Imperium (Fryderyk, Pirat ze Sztandarem!!, parę innych). Tym rzutem na taśmę wygrałbym całą grę. Tymczasem Filip i jego Imperium zgarnęli pulę. Ech! Innym razem jeszcze zginął zaraz po wyjściu, bo się bali. (smutek)

Ogólnie, temat chaosu na Corrupcie jest wart rozwinięcia i optymalizacji. Spaczenie w Multi jest o wiele mocniejsze, ze względu na niesamowitą wagę samego atakowania i możliwości obrony. Do tego, spaczone jednostki nie mogą Channelować (czerpać) Fulcrumów. Odnoszę wrażenie, że Chaos jest stworzony do tego formatu, przez samą definicję swojej nazwy : )

Zagrałem niewiele gier, ale nie da się nie zauważyć, na którą strefę jest akcent; Battlefield rządzi i daje nam to, co najlepsze u podstaw Inwazji; czyli combat, wspomagany ekonomią (a nie odwrotnie). Zupełnie też odciążyłem strefy boczne, możliwe, że wręcz zaniedbałem i prawdopodobnie po jakimś czasie ich rola wzrośnie w moim postrzeganiu, jednak póki, co, beztrosko sobie gram i tyle.


Spacerem po Klaserze - Chaos

Nie jest to kompletny, szczegółowy spis, bo wydaje się, że najlepszą frajdą jest odnaleźć takie karty samemu. Jednak nie mogłem się oprzeć pokusie, by nie napisać o kilku kartach, które koniecznie, chciałbym sprawdzić/zobaczyć na stołach Multiplayer.


Archaon/Skarbrand

Zdecydowanie ciężko będzie ze wciśnięciem Archaona na stół, za to podwójny atak wynagradza nam niesamowitymi możliwościami kontrolnymi z jego zdolności, poza tym, ZAWSZE chciałem grac Archaonem. Skarbrand jest o wiele bardziej realną opcją i może rozpętać prawdziwe piekło, biorąc pod uwagę jak bardzo karcić będzie jego zdolność (a przy okazji wzbudzać nienawiść wszystkich przeciwników). Jakaś mega kontrolna talia na Skarbrandzie, jak najmniej jednostek, masa removalu (najlepiej globalnego) + totalny corrupt na wszystko, Inkruzje zjadające karty i Offeringi z Arcane Power xD


Journey to the Gate/Will of Tzeenth

Niektórzy może wiedzą, ale to karta mojej młodości (Journey), na pierwszym moim "prawdziwym" graniu cisnąłem tym Questem z wielką wiarą. Oczywiście lata (a w zasadzie jeden turniej) zweryfikowały te nadzieje, jakkolwiek, zobaczyć minę nie jednego, a trzech graczy po dotarciu do "Bram" - bezcenne. Will of Tzeenth, jest ogólnie bardzo dobrą kartą, a jeszcze ciekawszą w Multi. Wszyscy czyszczą ręce, wszyscy dobierają, budzisz jeszcze więcej nienawiści, ale co tam. Jak masz Corsair Tower to ich wcześniej dociskasz Warpstone of Turmoil i jest zabawa.

Masque of Slaanesh

To z kolei, może być najlepszy bohater do Multiplayera, jakiego Wastelandy nosiły (albo bohaterka, zresztą u Slaanesha to jakieś obojnaki jacyś). Tylko pomyślcie, na początku tury nawet 4 różne jednostki zostaną skręcone, takie coś może udupić stół (szczególnie jeśli sami olewamy własny corrupt, albo polegamy na atakach np. developmentami : D W każdym razie mega fun to play (or watch).

Storm of Change/Brutal Offering

Jeśli już grać na totalnym spaczeniu, czemu by nie wypróbować Storma? Nietargetowany mass removal to nie bagatelna sprawa, do tego ten swag, kiedy używamy karty z tej samej rodziny co Kraken, Doubling the Guard, Inflame...(ciekawe, co mają powiedzieć Krasnoludy?). Jeśli boicie się ryzyka, lub nie chcecie tyle spaczać, to wysadzamy, np. Daemon Prince i to Brutalnie. Sieka gwarantowana, szczególnie po tym jak już sami przejmiemy Fulcruma, a przed atakami innych. Wszystko, co zdycha może sycić np. Skulltakera, a jak mamy Bloodlettera to już w ogóle jakaś hekatomba. Imho karta star power na Multi.

Reckless Attack

Ano, tak się dzieje, że obrona (w szczególności Fulcruma) jest mocno w cenie, dlaczego by nie zatem (zwłaszcza, że mogloiśmy wczesniej jakiegoś Storma (!) rzucić z Bloodkiem, albo zrzucić wszystkim rękę przykładowo, czy jakkiegoś dzikiego Shaggotha wprowadzić).

Embers to Inferno

Długo czekałem, aż ponownie będę mógł poczuć przewrotność tej karty, trzymając ją na ręce. Niestety, owa przewrotność dotychczas czyniła ją raczej nie grywalnym dodatkiem do talii..ha! Teraz, kiedy możemy podżegać do palenia stref, co więcej, nawet je wskazywać, jeśli to dobrze ustawimy (a szczególnie palenie BF jest słodkie), to Embersy same wyskakują z klasera.

Warpstone Meteor/Tainted Well

To nic nowego, bo ten większy Warpstone, ma swoja historię turniejową. Jakkolwiek, ciekawym posunięciem było by wrzucenie go do Battlefielda. Po prostu, niech tam stoi i psuje, spacza, rani. Wspomaga generalnie wszystko, co chce robić Chaos. A jak ktoś chce być Hipsterem, wrzuca jeszcze Tainted Well ( o bogowie skąd kasę na to!) i cieszy się podwójnie, zanim go reszta graczy ustawi w szeregu (tzn na końcu).


Shrine to Nurgle (Fester/Summoning Tower)

Na początku, trzeba i tak oddać honory Farbie, który do dziś potrafi grać Kapliczką Nurgla, choć na początku stwierdził bodajże; "a nie wiem, co to nawet robi, ale ma 1 lojalkę". Proste i jakże trafne. Nie dlatego jednak Shrine przywoływany jest do pierwszego szeregu. Otóż, zdarza się częściej, że ktoś jest ranny a nie martwy po combacie!! Serio. I teraz, jak przywołać całe to gadanie o spaczaniu, to zapchaj dupa jednostki z 3 HP (tpu Milicja), nie bronią już tak ochoczo, a przynajmniej nie dwa razy. Szkoda tylko, że Fester z Summoning Tower z tym nie zadziała. A tak w ogóle, Summoning Tower w Battlefield, to też całkiem przyjemna sprawa, niespodziewana obrona, czy wystawienie lepszego naporu, tuż przed atakiem może przynieść Dominujące korzyści.

Wall of Maggots

Ej, to nawet grało! co prawda, tylko pod Raiding Campsy, ale zawsze. Teraz, ta Fortyfikacja, choć jej efekt nie poraża, ma jakiś sens, zwłaszcza, jeśli sami nie atakujemy pierwsi. Tanie i potem działa samo, za darmo, tak, że raczej też szkoda będzie Demolki komuś na zniszczenie tego, a Chaos, po cichu skrobie te larwy i działa...

Horrific Mutation

Jakieś tam Serpent Strendże, prawdziwa mutacja ma sprawiać, że reszta sra pod siebie, a przynajmniej ci mniejsi. Świetny dodatek, dla atakujących jednostek, agresywne Mutacje to jest to!


Oozing Eye/Efflugent Boils (Beast of Rot)

Wyłączanie kluczowych jednostek z ataku to cenna umiejętność. Tanio, a do tego możemy obie choroby odzyskać (Eye na dwa sposoby nawet). Bardzo solidne dodatki kontrolne, a jak wyjdziemy do tego z Beast of Rot, to już radocha niesłychana (bynajmniej nie u przeciwników)


Maledictor/Stolen Skin

Patrzyłem sobie na Stolen Skin (mam ogromny sentyment jakiś do tej karty) i myślę; z kim by to sparować. Bach! Maledictor (czytaj w pasku adresu www), jest w zasadzie rewelacyjną jednostką kontrolną z jedną wadą - szybko sam się zabija. Jednak, z leczeniem i Odpornością, może sobie atakować i dawać nam sporą przewagę w polu, dzięki darmowym pingom w unity przeciwnika (za darmo). Może to nie Fryderyk z Heblem, ale i tak tym zagram.

Bloodletter/ Den

Z pozoru obie karty nic nie łączy, jednak, obie wprowadzają na stół niesamowite ciśnienie. Bloodletter, może sprzyjać wyginięciu większości jednostek (szczególnie w combat), za to Den, posłużyć również innym graczom do totalnego paraliżu Pola Bitwy. Oczywiście zwracamy na siebie uwagę, tak potężnymi efektami, ale granie Chaosem to nie przelewki w końcu. Atakując z Dysków czy Khorvaka olewamy Den, a inni niech się za to boją Storma.

Marauder (zwany Konikiem)

Wiem, że Inkruzja i Ptak to super karty, ale pomyślcie tylko o jednym - DWA ataki na turę...

Dominion of Chaos

Z pozoru zrypany Quest (ze względu na przymusowe odpalenie go, a nie wtedy, kiedy byśmy chcieli), tutaj nie wydaje się już taki głupi, jeśli bazujemy na efektach czerpiących siłę ze spaczania (Melekh, Bleeding Wall). Fakt, że bijąc w Questa zamiast w stolicę, odrobinę tracimy, ale spaczenie 3 jednostek może okazać się na prawdę bardzo mocne. No i ten art...



Ma ktoś jeszcze ciekawsze pomysły na Multiplayerowy Chaos? Jakieś talie, czy zestawy 2-3 czy więcej kart, które mogą robić śmieszne rzeczy? Wbijajcie i piszcie!

Tymczasem do następnego raportu z Kataklizm Battle (w drodze uwaga - Wysokie Elfy).

pozdr

1 komentarz: