czwartek, 1 listopada 2012

Portent of Doom & Shield of the Gods - SKINK (przemo nie umiera nigdy)


SKiNK; czyli Skisłe Komentowanie i Narzekanie Karciarskie - reaktywacja!!!


Witam ponownie. Który to już raz z rzędu – ponownie, po długim czasie. Wszyscy (mam nadzieję) wiedzą, jakie to mamy życie w Starym Świecie, przez co nie zawsze jest czas na wszystko (no, dobra – na kawę musi być, ale już na partyjkę WarMłotka to nie zawsze, nad czym ubolewam, nie wspominając już o pisaniu wypocin w tym oto miejscu…). SKiNK się nieco przeterminował (mimo szczerych chęci), ale postaram się kilka słów wykrzesać o każdej z kart, jakie nam bogowie Chaosu zesłali, w dwóch ostatnich – kończących cykl dodatkach. Żeby nie było standardowo, zmieniam nieco formę; zarzucę po kolei Frakcjami i w obrębie każdej, spróbuję streścić, jakie mięsko dostajemy. Częścią z prezentowanych kart, miałem już niewątpliwą przyjemność pograć/zobaczyć na stołach, o drugiej części, nie wiem wiele, tak, więc, jak zwykle będzie to bzdurne bajdurzenie z domniemaniem racji. Życzę owocnego poczytania (pewnie na raty), szczególnie, że pogoda jakoś zmarła dziś…


IMPERIUM



Carroburg Cutthroats

Ciekawa, klimatyczna karta, mało tego; posiada niezłą zdolność. Ale wiecie, jak by się wszystko udało, to nie było by niespodzianki. Litości, kto zagra tym za 4 kasy? Co z tego, że może być developką z Higher Learning? Co z tego, że ma o jeden młotek więcej niż Mag Loeca? (sic!) Do albumu raus! Hmmm. Czekajcie. Jak by tak zrobić talię z powiedzmy 30 Questów, plus to nowe, co daje pieniądze za odkryte karty, z umiejką Quest, plus te bandziory… Jeszcze coś do wracania tych wszystkich wyrzuconych w piach Questów (może mała gruba żaba?). Wtedy zabieramy, co turę całą kasę przeciwnikowi i ciosamy złodziejem po 2!! (no jeszcze taksówką musiał by się wozić, ale co tam). Think of it…


The Sealed Vaults

Albo przeoczono tą kartę, albo ktoś testuje ją w tajemnicy, albo też jest do dupy, tylko o tym nie wiem. Ach, już kojarzę. Zbyt wiele kart z Quest ability nie da się wcisnąć do talii. Ach, no tak, zrzucenie sobie Fryderyka czy Dyscypliny to jak strzał w kolano. I wszystko jasne. Gdzieś, w odległej galaktyce, marzę o decku, na Higher Learning, gdzie 80% kart spełniałoby wymagania tej taktyki. Wówczas taka super Innowacja…no,no (oczywiście nie dla mnie, ja max 1 kasy bym z tego wyciągał, niezależnie od posiadanych w talii kart z napisem Quest; )






Temple of Ulric

Ha! Nie ma to jak karta, która dostaje erratę niemalże przed ukazaniem się w sprzedaży! No, ale bez złego PiaRu. Nie grałem i nie widziałem, ale śmiem twierdzić, że po ucięciu bzdurnego combo-zaskoku tej karty z Recruiting for War/Gołębią Sraką; ludzie pochopnie ją skreślili. Koszt 3, za dwa młoteczki, zdolność; nadal ciekawa i można ją spokojnie zutylizować do czegoś zaskakującego (patrz nowy Quest poniżej i cokolwiek typu Forges of Nuln, czy szybciej zbierającego tokeny [niestety VtHC nie żyje, chlip]). Trzy lojalki, wcale nie są złe, jeśli gra się na Doubling the Guard.  A i art na karcie całkiem dobry, choć ten wieczny ogień, płonący w każdej świątyni Ulryka, to może nie na taką skalę, ale cóż, wiadomo w Hameryce, wszystko jest Big i Premium ; )


Steel Standard

A więc wyjaśniła się zagadka tajemniczej ilustracji z okładki Battlepacka. Jak zwykle niemal – nikt nie odgadł, cóż to za osobowość kryje się pod zaiste majestatyczną postacią. Możliwe, że część społeczeństwa będzie rozczarowana, choć sztandarowy w armii, to nie byle, kto, do tego rycerz. Żeby było lepiej, z reszty rycerzy czyni prawdziwych twardzieli. W realiach Polskiego tarcia na szkło, niestety temu panu brak młotka (w końcu to sztandarowy a nie młotkowy!). Z kolei, gdyby go miał, był by odrobinę za silny (a co tam, na pohybel Chaosowi!). Tak, sobie myślałem, że koszt 1, pozwoliłby mu zagościć na stołach, a tak, mam lekkie obawy, że talia na Rycerskości nadal jeszcze w przewijakach niestety.


Winter Campaign

Jak wiadomo, już Napoleon próbował używać tego Questa. Ba! Szkopy również rościły sobie prawa imperialne questując na tym dzielnie (do pewnego momentu jak się niektórzy orientują). Czym było by, więc, Imperium Karola Franza (nie mylić z Francuzem), bez Zimowej Kampanii?? Pomijając już lekcję historii świata, a zahaczając o historię Inwazji, wiemy też, że Questy kosztujące więcej niż nic (sic!), ciężko mają, co tu ukrywać. Uwaga jednak; możliwe, że mamy tu kolejnego pacjenta, który złamie diagnozę. Niby, czemu, nie oszukać systemu i dobić przeciwnika powtórką z rozrywki, serwowaną, choć by przez Fryderyka, czy napakowanego Veterana? A to tylko najprostsze przykłady. Dobrotliwy Ulryk, na pewno jest w stanie dopomóc i oszukać nieco system, w tym, niczego niespodziewającego się przeciwnika. Reasumując, jest to bardzo wesoła karta, i niech no tylko paczka z zaległymi dodatkami dojedzie do mnie, to jak nic, pójdę w ślady wielkich wodzów (tudzież tyranów Europy i Antychrystów dziejowych). A co!


KRASNOLUDY

Spirit Slayer

“Krasnale ostatnio w takim odwrocie, że nie widziałem go jeszcze na stole”. Tak brzmiało pierwsze zdanie ZANIM zobaczyłem jak Arczi i Choczkins wymiatają kolesiem na lidze, tuż przed świętem zmarłych. Na papierze – jak najbardziej. Co prawda trait Slayer nie znaczy nadal zbyt wiele, ale umiejętność wygląda na prawdę znakomicie. Jak by to połączyć z jakimś Toughnessem (dodatek, albo Baraki w Battla), to koleś działa jak mini Wampir (a przecież można mu też atak podpakować, jakąś Pomstą, czy Runą). Krasnoludom zawsze brakowało wybiórczej kontroli jednostek, a Spirit Slayer za namiastkę takowej może służyć. Jaki bym widział problem? Mnóstwo świetnych jednostek za 2DD. Cannonka, Slayer z Kadrin, Inżynier (mniej uniwersalny, co prawda), Veteran Slayer; taki przepych wymaga, więc ostrej selekcji i skupienia się na priorytetach. Jak wypadnie brodaty załogant Ghost Busters? Się obaczy. Na razie mega pozytywne wrażenia. No dobra, ja bym nim cisnął :D


Strollaz’s Banner

Za zero kasy, to plus. Że runa, to kolejny, ale jak czytam ten efekt to głowa boli, trzeba uruchamiać jakieś procesy myślowe niepotrzebnie. Z jakimś RtG można by nabijać tokenów, wtasować jednostki, ale jakoś za leniwy jestem, by coś z tym wymyślać. Najlepiej było by oddać tą kartę Jaszczurowi. No i na dodatek, raczej nie jestem fanem attachmentów w ogóle (zakładają, że mam, na co je założyć, a to już kolejny wymóg, prócz kosztu i warunków użycia efektu!). So damn hard to do it man.





Dwarf Adventurer

Przypominają się czasy zacnej talii na runach, Thorgrimie i Rune of Dismay. Dobrze, że brodacz ma tylko 2 HP, inaczej mieli byśmy nową dominującą frakcję w grze. Niewątpliwie, dobra, ale i zbalansowana karta. Pomijam tu wszelkie dywagacje w stylu: „wszystko niemal go zdejmuje, a to zaboli” vs, „ale jeśli nie zdejmie, to zaboli jeszcze bardziej tego drugiego”. Podejrzewam, że Indiana Jones z brodą, przyniesie wiele radości graczom, ale też adekwatnie tyle nienawiści u przeciwników, którzy nie zdejmą tego pana w 1-2 tury. Dwarfy, wbrew powszechnym przekonaniom, wcale nie odstają od reszty, a tego typu karty, przywracają im potrzebną świeżość. Oby tak dalej, a ja już myślę, jak by tu Przygodowe Krasnoludy złożyć…


Hospitable Cave

Będę się powtarzał, jednak tej grze naprawdę potrzeba więcej supportów 2/1/2 z 1 lojalką. No i mamy. Good. Nieco przeraża mnie, to, jak bardzo ta karta boli Chaos. Trzeba będzie jakoś żyć, albo kombinować, jak szybko Bloodthirstera do gry wcisnąć. Jaskinia to Lokacja! Super, szkoda, że się nikt nie stuknął i nie poprawił kilku innych kart (typu Tron Malekitha to też budynek…). Zdolność jest mega, klimat jest również, a i rysuneczek wypas(no dobra, przyczepię się, na rysunku to jednak bardziej building:D, trochę mi przypomina jakieś scenerie z Morii z LotR). Czego chcieć więcej? Składać Kraśki i do przodu.





WYSOKIE ELFY


Prince Althran

Chyba nie tylko ja nie mam tego dodatku kupionego. A może też, granie He stało się hipsterskie? Albo też lepiej grać w HE kartami Dwarfickimi, bo są o wiele skuteczniejsze, jak mają, Orzełki, a nie jakieś Cannonki czy inne badziewia. No, nie wiem. Książę Althran za to wie doskonale, jak palić strefy, jak kosić kasę/karty, czego dusza zapragnie. Przy tym jest herosem, ale szlachetnie urodzonym. No i za 3 kasy – taniej nie znajdziesz! Serio, dwa młotki, za trzy resy (i 3HP, nie to, co Rakarth), z grubą możliwością dopaku? Brałbym w ciemno. (i jeśli tylko dotknę słodziutkich HE – na bank wezmę). W ogóle marzy mi się taka klasyczna kontrolka HE, bez żadnych sraju-baraju udziwnień, comb itd., bo przecież ta frakcja ma rewelacyjne karty ku temu, (ale muszę poczekać na restrykcję Orzełków, bo mnie szlag trafia). Ten gość na pewno by się tam znalazł.


Mage of Loec

Słów, opinii padło już mnóstwo, szkoda, więc się rozpisywać. Obecne FAQ zabrania panu Magusowi zapętlać się i każe płacić od razu (nie nie po sprawie). Good. Miałem okazję sporo pograć przeciwko Loecowi. Czy jest przegięty? Mimo wszystko jest – moim skromnym zdaniem. Mianowicie, jego zdolność ma jak dla mnie zbyt duże spektrum. Stopowanie Taktyk jest tu sporym nadużyciem. Mimo, że na początku, nie jest super boostem i dość łatwo go zdjąć, to przy całym arsenale HE (głownie Hełm i RtG z „zerówką”), w late game ten jeden koleś za 3 kasy ROBI różnicę, niemal całkowicie stalując grę (przeciwnik robi się praktycznie bezsilny). Zastanawiam się tylko, na ile jest to zasługa idiotycznej karty Return to Glory (a raczej idiotycznej możliwości nieskończonego wracania jednostek za 0), a na ile samego maga, który bez tej całej obstawy, nie jest już wcale taki straszny. Nie mniej, w takich kombinacjach, będę obstawał, że jest lekko przegięty, a jednocześnie, widząc go na stole – po prostu atakował, czego i wam życzę, bo co, jak co, ale jednostki jadące z Battlefielda, ciężko jest „anulować”.


Ellyrian Elite

Znów żałuję, że nie mam jeszcze tych nowych-starych kart. Naprawdę mocna jednostka. To, co mnie martwi, to fakt, że w dzisiejszym meta, HE grają tak trochę po chamsku, koncentrując się na mega-power kartach + krasnoludzkich schematach. Elita, zobaczy, więc stoły, jeśli ktoś przełamie się i złoży alternatywne HE, wcale nie słabsze (potencjał HE, jako talii kontrolnej, nie jest pewnie nawet w połowie odkryty). Scout z 3HP jest mega wnerwiający (ci, co grali z Free Company znają temat). Scout, z 4 HP do tego atakujący już na poważnie, może być naprawdę ciężką przeprawą. Bardzo kibicuję tej karcie, a sam na pewno nie omieszkam nią zagrać, zwłaszcza, że wystruganie (a raczej wysranie) 4 pieniędzy, to dla HE pikuś (albo ptaszek, jak kto woli).


Valour of Ages

W końcu nie wiem, jak ma działać ta karta. Cze te obrażenia są dodatkowe i przed zadaniem tych normalnych (wtedy mamy lekki imba counterstrike, ale tak jest napisana karta), czy „zamysłem poety” było po prostu zwielokrotnienie tych normalnie zadawanych obrażeń w walce (zdaje się, że Juvenaile Wyvern coś takiego prezentuje). Póki, co nie słychać o taktyce, a możliwe, że stanowi całkiem sprytną sztuczkę combatową. Inna sprawa, że HE to raczej mają gdzieś „combatowanie” się ; ) Nie mniej, broniąc się przed jakimś głupim atakiem z X jednostek za 120 obrażeń, śmiesznie było by z takiego countera strzelić…

Through all of Time

Mam lekki przesyt, jeśli chodzi o Questy HE, zwłaszcza, że RtG, tak bardzo jak lubiłem nim grać, tak jeszcze bardziej mnie mierzi, swoim idiotyzmem. Druga sprawa, że można by coś bardziej interesującego wymyśleć, niż kolejne zabawy z, tokenami, których i tak już mamy wystarczająco. Jak dla mnie, karta kompletnie nudna i bezpłciowa.



CHAOS


Skarbrand

Jest jedna zaleta tej mega obsuwy, z moim komentarzem do kart. Mogłem sprawdzić Skarbranda. Z czystym sumieniem muszę stwierdzić, że jest bardzo dobry. Nieuniknione porównanie z Kairosem, jest dość ciężkie. Starszy brat Bloodthirstera jest, bowiem całkiem innym typem legendy. Kairosa zazwyczaj wystawiamy i w tej samej turze mamy wygraną (wjazd +UTS, albo wjazd na drugą już strefę). Nie jest łatwo go utrzymać na stole w następnej turze, limitujemy też developki w Queście, ale jak przestoi to wygrywamy grę tak czy siak. Skarbrand nie ma tak globalnych objawów, za to jest brutalnie skuteczny, przy dwóch głównych przewagach. Pierwsza to koszt – spokojnie można go wstawić w drugiej turze, a to już naprawdę skraca drogę do zwycięstwa. Za 5, taka ilość młotków a do tego 5HP? Biorę w ciemno. Właśnie wytrzymałość jest drugą przewagą nad Kairosem, 5HP bardzo ciężko jest zjechać, szczególnie talią, która nie gustuje w dzikich atakach, (czyli większością dzisiaj grających, dla DE, czy HE wypocić w jedną turę 5 młotków to katorga, a i tak nie mają pewności, czy nie czeka ich corrupt po drodze). Jeszcze słowo o umiejce Skarbranda. Potrafi być naprawdę denerwująca dla przeciwnika (dla nas również, ale zakładam, że jak go wystawiam, to raczej ja dyktuję tempo gry, więc i tak jestem w lepszej sytuacji, plus mam te 5 rezerwy w HP mojej legendy). Kilka razy przelicytowałem combo orka ilością obrażeń tak, że combo zabiłoby go szybciej niż mnie(każda moja ginąca jednostka, sypała mu 1 w stolicę, co z kolei oznacza jednego Fista mniej). Reasumując, świetna legenda do niemal każdej talii Chaosu. Polecam.


Swords of Chaos

Najbardziej denerwuje mnie w nich ograniczenie BF. Elfy i Łorki, tego nie mają i da się nimi spokojnie grać. Tutaj, agresja Chaosu, (który chce być agresywny, ale tylko z bocznych stref o bogowie!), nie służy dobrze Mieczom Chaosu. Miodny art., nie naprawia sytuacji w takim stopniu, bym z Summoninga cisnął nimi, zamiast Marudera. Takie realia. Skarbrand sam się broni i nie potrzebuje przydupasów, Archaon jak wyjdzie, to gra i tak jest już wyjaśniona, a Kairos, z kolei, wychodząc, grę kończy. Biedne są również „tylko” 3 HP. W obecnych czasach, trzeba mieć, co najmniej 4, żeby czuć się w miarę bezpiecznym (granica 3 została złamana prze Arkę). Żeby nie było, jak bym tylko marudzić miał. Ten unit jest genialny na mirror mecze. Odporność, czyni go praktycznie niezabijanym dla dzisiejszego Chaosu, za wyjątkiem użycia Beastman Incrusion. Inna sprawa, że przewaga Chaosu nad innymi, znacznie zmalała w ciągu ostatnich dwóch-trzech miesięcy i dziś widzimy raczej równorzędny mix wszystkich stolic na turniejach, co i ten plus umniejsza. Jakkolwiek, nadchodzi era agresywnej gry Battlefieldem (legendy za 3!!), i wtedy na bank trzeba będzie odkurzyć starego nikczemnika. Koniecznie.


Northern Forge

Maruderska Kuźnia, przybliża mnie, do zmiany decyzji, o unikaniu attachmentów. Ale tylko odrobinę, żeby nie było. Zdolność jest na tyle dobra (dodatek leci darmo, a co najlepsze, w dowolnym niemal momencie!). Jeżeli tym zagram, będę musiał przestać marudzić na Drewno grane w turze przeciwnika, no cóż, czego się nie robi dla wybielonych Demon Prince’ów (od razu mówię, ze to już jest czyjś PATENT!!), czy założonych w odpowiedniej chwili Daemon Swordów. Zastosowań będzie mnóstwo, a ich spektrum będzie się zwiększało, z każdym nowym attachmentem. Support ma, więc przyszłość. Aktualnie nie robi jeszcze miazgi, ale na pewno da się sporo na tym wycisnąć. Bolą mnie bardzo dwie lojalki, gdyby nie to, wrzuciłbym dwie sztuki, tak po prostu. Niech się boją. Ale z drugiej strony, jest to mądrze pomyślane. Ciężko jest przełamać schemat i grać na innym zestawie niż 3x Den i 3x Temple. Tak, te karty są tak silne i tak bardzo wspierają to co robi Chaos. Z drugiej strony, baza supportów za 2 jest nadal niesamowicie biedna, a zaryzykuję tezę, że o wyraźnym zróżnicowaniu buildów ten typ karty decyduje w jakichś 60% (na drugim miejscu są bazowe jednostki za 2 i 3). Ostatnimi czasy, zawsze gram na 2-3 dodatkowych suportach Chaosu (typu Ścianka, Meteor), miejsce, więc się znajdzie. Nie wykluczone, że Northern Forge, odmieni nieco oblicze skostniałego, ale nadal piekielnie silnego Chaosu (nie łudźmy się, póki nie będzie równorzędnej alternatywy dla Psa i Ptaka, to oblicze; będzie dość powtarzalne, jeśli chodzi o pierwsze 24 karty w talii, no, ale na jakichś podstawach trzeba grać, i niejako broniąc tych „podstawowych” fundamentów w każdej z frakcji, one właśnie świadczą o ich charakterze i odmienności, na tle innych).


Unstable Flux

Chyba żałowałem w pewnym stopniu, że zepsuli combo na Arcane. Widząc Flux, już zacierałem mściwe ręce. No cóż, epickie spellowanie nie do końca wyszło. Flux, jest dla mnie super karciochą, z klimatem, i ogólnie rzecz biorąc bardzo soczystym efektem. Przeboleję koszt (tylko jedna lojalka, co czyni go kryzysową wersją wioski w Kingdomie). Metoda zbierania tokenów, zacna. Można próbować iść w porno Chaos na Spellach i Lordzie (jak niegdyś z Plaque Monkiem), albo też grać dość spokojnie, hipotetyczną talią, na strzelaniu w stolicę, bez atakowania at all. Obie do wypróbowania. To, co mnie niezmiernie wnerwia w tym Queście, to, jak niektórzy się domyślają – zrzucania własnych kart z tali!! Nie po to upycham do niej takie cacka, żeby je teraz wywalać! Żeby to było reveal… (aczkolwiek straciłoby smaczek wywalania Orzełków i innych dupereli, których Chaos nie ma, albo ma, za to do dupy). No, cóż, poskamlę jeszcze do Fluxa i może kiedyś uda się zmutować dobrą talię na tym.


Slaneesh Cultist

To, że developerzy, zaliczają czasem wpadki, jeśli chodzi o fluff, czy nazewnictwo kart, to znany temat (a jeśli, nie to trzeba będzie napisać o tym wesoły artykuł: > Nie obyło się, bez wtopy lekkiej i tutaj. Co, jak co, ale spokojnie można by, dla kultysty Slaneesha; wymyśleć jakąś oryginalniejszą nazwę, niż uwaga… Kultysta Slaneesha!! Nie zapominajmy, że Hamerykanie, na dwa sposoby to sobie mogą mówić/pisać (ano i my też, coś w stylu, Boży Bojownik i Bojownik Boży(Boga), ale już nie Pracownik Bumaru i Bumar’s employee ; ) Cultist of Slaneesh, to starożytna karta z Core Seta, z bardzo ciekawą zdolnością, jednak konkretnie zrąbaną swoim astronomicznym kosztem. Tutaj mamy nieco grywalniejszą wersję. Długo myślałem na tym rozpustnikiem(cą). W sprzyjających okolicznościach, robi lepszą robotę niż Wight Lord, ale te okoliczności muszą zawierać sporo Corrupta. Ciężej go też użyć ponownie. Gdyby był 2/1/2 z 1 loyalką, na stówę brał bym go do talii (ta, jaką ostatnio gram, jest mocno corruptująca). Trójeczka jednak, nie jest już tak zachęcająca. W ramach fanowskiego sponsoringu talii, na pewno go wypróbuję, nie przewiduję jednak erupcji kultystów (blah, toż to Zealot a nie kultysta, tak jak jego protoplasta…).


Necrodomo’s Prophecy

Miałem się niby streszczać, a z każdą kartą coraz więcej literek. Dlatego też, muszę tutaj szczególnie uważać, bo o Profesji, można by sporo. Albo i więcej. Zatem; podsumowując! Nie mam jeszcze tej karty w domu. Jak będę miał, to włożę ją do talii (pewnie x2, jak to zwykle u mnie bywa). Cieszę się, że dotychczasowe granie 1 sztuką UTS, będzie o wiele łatwiejsze. Jeszcze bardziej się cieszę, że zmieszczę pewnie ze dwie inne Taktyki/Unity po jednej sztuce. Żeby się tak bardzo nie cieszyć, pewnie trzeba będzie zwiększyć liczbę kart w talii o te dwie, za co spalą mnie na stosie profesjonalni deckbuilderzy. Tak naprawdę, ta karta jest bardzo słaba na początku, a im dłużej gramy, tym lepsza się staje. A tak w ogóle, skoro ma ratować dupę, to nie lepiej zrobić talie, której nie trzeba dupy ratować? Ale też, raczej trzeba używać tego, do przełamywania gry, w jej najbardziej wyrównanym momencie, ale tutaj się poślizgnie wielu graczy, bo będą chcieli poświęcać martwe w teorii jednostki(żeby coś jeszcze z nich wyciągnąć), zamiast zagrywać Prophecy wtedy, kiedy naprawdę potrzeba (poświęcając jednostki w pełnym tego słowa znaczeniu).

ORKI


Roving Goblins

Tu z kolei Arczi coś próbował, z tego, co pamiętam, a widząc kartę na papierze, zakładam, że nie on jedyny. Niby fajne, niby wszyscy krzyczą „Smash Em’All!!”, ale serio? Jednostka za 1, bez młotka i wymagająca odczekania minimum tury? Ilustracja - owszem, pomysł fluffowy, jak najbardziej. Jednak mam wątpliwości, co do użyteczności tej karty, przynajmniej w dzisiejszym rozkładzie sił w Inwazji.

Progress in Numbers

Taktyka, uzupełniająca mrzonki, wzbudzone kartą powyżej. Super akcelerator do questów…no, ale, prócz wspomnianego smash Em’all, to Orki raczej średnio takowe wykorzystują, (jeśli chodzi o zbierające tokeny). Ktoś/gdzieś wspominał o jakichś fuzjach z Hekatri, ale tu też się nie oszukujmy, dual talie, to tylko na Orzełkach z sojuszami wychodzą dziś. Nie mniej, jakiś tam potencjał jest, może w przyszłości się na coś przyda, zwłaszcza, że jedna lojalka, pozwala na względne użycie w reszcie Destro.

Mangler Squigs

Od dłuższego czasu już narzekamy, że te Orki, to jedyne, co robią, to pompują więcej Powera jednostkom. Cóż, pewnie taka ich filozofia, co nie dziwi. Zaryzykuję jednak, że można by trochę odświeżyć i zróżnicować tematykę ogólno-zielonkawą. Nowe Squigi, to taka Hybryda. Nadal zyskują młotki i ranią się same, ale przy okazji przełamują monopol Cave Squiga, (jako jedyną opcję na wielkiego przydupasa Trackera), a także rozwijają bardzo wesoły temat nieparzystych kart. Jako bonusik, ładnie mogą grać z nowym suportem (patrz niżej). O ile przejdzie mi totalne znudzenie i wymiotowanie na widok Orków (trwające już z rok, jak nie więcej), z chęcią pokombinuję (pamiętajmy, że z dopakiem, ten koleś może być lepszy w paleniu stref niż Bloodthirster).

Creature Pen

Nareszcie. Mamy jakiś sensowny, za 2(1Loyal), support dla zielonych (tak serio, to oprócz HE, każda stolica potrzebuje jeszcze ze dwóch takich, na rozruch). Może nie jest to alternatywa dla Scrapa, bo nie dorównuje mu ani siłą, ani zastosowaniami, nie mniej, świetny. Generuje ekstra dociąg i daje możliwość na kombinowanie w stronę inna, niż dotychczasowe, nudne do porzygu (dosłownie) talie. Mocno kibicuję tej karcie.








MROCZNE ELFY


Fleeting Shade

Widziałem może dwie, czy trzy próby, wykorzystania nowego Scouta. Podejrzewam, że jeszcze kilku takich prób, potrzebowałaby talia, skupiona na kontroli ręki. Jakkolwiek, wydaje się, że nie jest to głupia opcja. Koszt 3, co prawda dość zaporowy, jak na jednostkę z 1 HP, może stanowić spory problem, z kolei, nie może być niższy, bo 6x Scout za 2 kasy to było by już przegięcie. Co do wykorzystywania tokenów z Czarnych Ark, no cóż, jak niektórzy wiedzą, nienawidzę zrzucania własnych kart z talii. Szkoda też, bo taki Maranith, czy nawet Elkana wykorzystają te paliwko o wiele produktywniej. Do tego w mirror game, Hekatron będzie siał spustoszenie na naszym Raiderze. Jaki więc wyrok? Crap, czy nie crap? Mimo wszystko, rzekłbym, że nie. Ostatnio rezyduję sporo w Naggaroth, i mimo, że skupiam się na razie na innych możliwościach Mrocznych, niewykluczone, że jakieś niestrawne ciastko, osłabiające ręce wroga, z tych eksperymentów się upiecze (albo i zakalec – keks – no cóż).


Possess Mind

To już kolejna karta, która ma tak długi tekst, że zapomina się, o co chodzi, nie kończąc czytania. Uwaga, za to, karta jest Hexem. Zawsze plus. Co robi? Ano, potraktowana jednostka, bija za tyle ile ma sił w łapach, we wskazaną jednostkę – byle walczącą po tej samej stronie (czytaj – napieprza w swojego sojusznika, a nawet w samą siebie, bo Elfy są mroczne I złe I tak każe Wiedźmi Król Malekith Pierwszy i Ostatni po kres czasów Amen). Jak to się je? Ano, trzeba jeszcze pamiętać(sic!), czyli zaznaczyć, za ile to zagraliśmy. Tyle kart musi zrzucić przeciwnik, żeby się cholerstwa pozbyć. Śmieszna karta nawet. Gorzej, że musi odstać turę, by w ogóle zadziałać. Z wesołych pomysłów (zakładając, że rzucamy to za min 2 kasy, bo wtedy się opłaci, jak opp zrzuci 2 karty); można poczęstować Demon Princea, (choć ten się pewnie sam zje wówczas), czy inne chaotyckie szambo, na którym zależy przeciwnikowi. Wampir też chętnie przyjmie. Sons of Coin, to kolejny przykład wyśmienitej zabawy. Prócz wybijania wrogich jednostek (nie łudźcie się, myślący przeciwnik szybko oceni, czy kalkuluje mu się stracić jednostkę, czy wyrzucić karty I dokona wyboru, ergo, nie wy go dokonacie, ergo, nie lubię takich kart), można kazać jednostce zabić się samej. Jeśli ktoś chce więcej funu, może to rzucić na swoich, żeby czerpać korzyści z obrażeń (Orki), albo specjalnie zrzucić sobie kartę. Noooo.., Dobra. Super się pisze o tej karcie, – ale jest słaba. True.


Murderlust

Dość szybko stwierdzono, że nie aż tak dobra, jak by się mogło zdawać. Nie mniej, dwa x Baba, jest git. Mortella też to lubi. Nie skreślamy Murderlusta, w przyszłości może zrobić jeszcze solidną siekę. Póki, co, tylko dla maniaków (no i morderców, grających TYM.

Anethra Helbane

Anetka. Nie pamiętam, czy pojawiła się w słynnej piosence o Baśce, ale bez dwóch zdań nie można jej odmówić urody. O wiek nie pytajmy – nie przystoi. Miałem przyjemność skonstruować talię na zagadkowej piękności i muszę przyznać, że zacnie się grało. Mnóstwo ciekawostek, począwszy na karmieniu Mannfreda, a na dobieraniu 3 egzemplarzy Snares’ów skończywszy. Tak, 3 HP to nie wiele. Jednak, kiedy na stole Black Guard, a u przeciwnika Kulty, można spać spokojnie (do czasu, bo coraz częściej, zdarzają się epickie pojedynki dwóch legend, co mnie osobiście bardzo cieszy i motywuje). Z czystym sumieniem, stwierdzam ,że grałem na każdej legendzie Mrocznych, niemal tydzień w tydzień. Każda jest dobra, choć Malekith wyprzedził Anetkę, dzięki swoim lojalkom (!). Kraken musi się czymś sycić w końcu; ) Może i ma gorszą (ale tylko o milimetry), za to ten 1 HP plus agresywniejsze podejście do jednostek przeważyły. Od razu jednak zaznaczam, że potencjał jest po stronie pani Helbane, nie testowałem z Prismem, ale podejrzewam grube zagrania w tym kierunku. Morathi nieco odstaje, choć jej zdolność, jest prawie na równi z wymienionymi, a i koszt ma lepszy. Sprawą decydującą jest ilość młotków, a jednak ten jeden w każdej strefie dzieli przepaść, od posiadania o jeden więcej. Ogólnie; Jak najbardziej polecam, zwłaszcza, że jest mnóstwo potencjalnych buildów do odkrycia, przy pomocy ciąg.. „dociągającej” legendy.; ) (Po Polsku się chyba losuje karty, a nie ciągnie – o boska i przyzwoita Polszczyzno!!)


Black Guard

Jakoś się tak ułożyło, że w tym BP, same dobre karty się DE dostały. Szczerze powiedziawszy, od jakiegoś czasu, dla mnie to must have karta (ZAWSZE mam w talii legendę, nie zależnie od stolicy). Za 4 są rewelacyjnym dealem, (jeśli rozpanoszy się bardziej Imperium, ten interes nieco osłabnie na rzecz wracania na rękę). Stają po bokach (najczęściej, Kingdom) i Destro ich raczej nie rusza. To bardzo cieszy. Po wyjściu legendy, jest już naprawdę z górki. Nie zapominajmy, że z Krakena wyskakują przy odrzucie dowolnej legendy (4 lojalki wzwyż). Serio, ludzie byli zszokowani widząc to, ale Black Guardzi robią siekę. (Inna sprawa, że powolutku, monopol jednostek 2-3 koszt się kończy, tak, jak niegdyś został złamany monopol unitów 1-2).

Naggarond Forge

Grałem jeden turniej. Wynik był całkiem dobry, nadal mam mieszane uczucia, co do karty. Nie miałem wtedy Promenady, co w mirrorach jest świetnym pomysłem. Czy sam Forge jest jednak nową wioską DE? (a tak, ja nie gram wioskami w DE). Wydaje się, że znajdą się tacy, którzy w pewnym stopniu zutylizują drawback (negatywne skutki, wynikające z jej przewagi pod innymi względami) tej karty. Jakieś reanimacje może. Nie powiem, fajnie jest mieć taki support, ale po kilku grach zauważyłem, że jednak byłem bardziej do tyłu niż do przodu na tym interesie. Szczególnie w ciężkich chwilach, karta nie stanowiła żadnego oparcia, a na początku, potrafiła tak wyratować, jak i zaboleć. Póki, co jestem na nie, choć znając życie, wyjdzie coś, co nada temu wsparciu nowy, lepszy wymiar.



NEUTRALE


Eye of Sheerian

Przedostatni już artefakt, tym razem dedykowany tylko ciemnej stronie mocy. Cóż, na papierze, zdolność jest bardzo przekonująca, osobiście lubię tego typu smaczki; dostajemy tu kontrolę własnej talii, albo też talii przeciwnika, można sobie lub komuś ustawić coś konkretnego do zrzucenia (czy innych śmiesznych kombinacji).  Do tego posiłkować się przy przewijaniu. Więc, w czym tkwi problem? Ano w tym, że od Artefaktu, jak do tej pory, raczej chcielibyśmy dostawać game wina za samo wystawienie go (no, Kazik z Mieczem może poczekać do następnej tury). Eye nie wygrywa nam raczej gry, w tej, ani w następnej turze od swojego wejścia. Daje niezłą kontrolę, lecz tylko tego co może nadejść – słowem zawęża możliwości gracza; czy to wystarczy, by oczko zagrzało miejsce w jakiejś talii? Można by próbować, stalując grę Morathi czy coś w tym stylu, i dopomóc Snersom. Nie zapominajmy, że wcale nie trzeba zrzucać tych kart, robiąc taki Scroll of Asur, co na kilka sposobów może wykorzystać np. Chaos. Jak dotychczas nie widziałem wielu Artefaktów na stołach, w ogóle, ale pewnie, tak jak z Legendami, trzeba będzie poczekać nieco, nim ludzie poszukają w tym kierunku i znajdą ciekawe zastosowania. Patrząc na chwilę obecną rankingowałbym Artefakty: Liber Mortis, Miecz, Prism/Fragmenty, Eye. Co do Tarczy, ciężko powiedzieć, bo ani grałem, ani nie wiedziałem. Teoretycznie może wyskoczyć na top3 artefaktów spokojnie, jak będzie, się obaczy.


Shield of Aeons

O wilku mowa. Ostatnie cudeńko z Questującego cyklu. W pewnej konfiguracji wygląda na totalną imbę (legenda + Descendant), ale też nie łatwo to sklecić. Obstawałbym, że Power Legend deck, wcześniej, czy później powstanie, co może przełamać wiele talii i zmusić je go przemyślenia jeszcze raz, swoich opcji ofensywnych. Szczególnie, że legendy za 3 już blisko. A któż nie chciałby utrzymywać ich przy życiu całą grę? Tylko dziękować, że nie dostanie tej opcji Destro. Shield, zaliczam do mocniejszych Artefaktów, choć wspierających tylko określone buildy, przez co nie tak uniwersalnych. Nie zapominajmy, że coś ciekawego, będzie też można utkać z Herosami.

Council of Thirteen

Jak by już wymęczyć talię na szczurach, pewnie bym tym grał. Jak by kombinować w Chaosie czy DE, też można by coś tego. Na papierze mocne. W praktyce, trudno powiedzieć. Ech, to odrzucanie karty z wierzchu, czemu nie reveal ja się pytam? Zawsze fajnie jest dostawać bonus za mordowanie innych, z drugiej strony, losowość tej karty sprawia, że jest tylko teoretycznym bonusem, a nie pewniakiem na ładny wpierdol. No, cóż, się obaczy. Nie jest najgorzej, a i klimacik jest moc.

Ghostly Apparition

Zdyscyplinowane martwaki? Proszę bardzo. Bardzo klimatyczna I wcale nie głupia karta. Szczególnie, że chroni samotnego Mannfreda/Wampira w drodze po zwycięstwo. Combo-ghul też podskakuje z radości (gubiąc kawałki ciała przy okazji). Może nie za 0, za to bez dopłaty. Nie i chuj, jak by to powiedział Darker. Specyficzna karta, ale bez wątpienia – dobra.

Shield of the Gods

Nie, no muszę zacząć robić talie obronne na Lizardmenach… Bez kitu. Może jakieś remisy nawet wyciągnę na lidze. Trzeba to mocno przemyśleć.

Border Patrol

Czujemy świąteczny zapach ciastka o nazwie Ambush. O ile sam koncept może zatrybić (ale tylko może, osobiście twierdzę, że raczej nie), to już Questowanie po to jest jeszcze bardziej dziwne. Może jakiegoś tam ludzika da się wykrzesać, ale litości, pułapka, do której droga jest usiana znakami w stylu „tutaj to będzie”, albo „uważaj, co zaraz zrobię”?

Talismanic Tatoos

Martwi mnie, że Wood Elfy, mimo kilku ciekawych kart, nie przebijają się poza próg, gdzie są tylko dodatkiem do talii. Mechanika zamiany w developki, choć rewelacyjna, nie wypaliła, ze względu na koszt. Koncept mnożenia własnych developek, okazał się nie aż tak kuszący. Co dalej, więc? Tatuaże (w odróżnieniu od Orkowych), dają mega kopa, ale za konkretną cenę. Jako, że attachment za 2 kasy, to w moich oczach przeważnie strata czasu/pieniędzy i karty, nie widzę tu świetlanej przyszłości, zwłaszcza, że power development BF deck (Serpent Slayer Wio), raczej już nie miażdży. Nie skreślam karty, choć, mając na względzie pięknego samca, w mrocznej scenerii i całego w tatuażach, zakładam, że dziewczyny nią zagrają : D 

Trinkets of Gold

Wiecie, co? Git karta. I to ze strony jaszczurek? No to już fenomen. Na szczęście ni jak nie ma się do Savage’a, I nie jest tez unitem. Wow. Art nawet nie podobny do tych z pokemonów! Jestem w szoku. Jak by ktoś nie policzył, to mamy jeszcze Spoilsy, które też są Skarbem. Boli, (I po części przekreśla wspaniałość tej karty), że można ją założyć tylko na Lizaki. Dociąganie kart jest zawsze sweet. A tutaj można ładnie się nachapać. Koszt jest do przyjęcia. Wnioski? Masz ze dwie różne jaszczurki w talii? Wbijaj Trinketsy! Biżuterii nigdy za wiele!! (Zaraz przez tą biżuterię powiedzą, że będę miał w tym samym decku Talismanic Tatoos).

Death in the Shadows

Tak, jak męczą mnie pewne powtarzane motywy w stylu (dodaj młotki, jak masz Savage to coś tam, przełóż token gdzieś tam), tak samo męczy mnie powoli corruptowanie Skavenów, które solidnych jednostek mają jak na lekarstwo, dalej umierają od Hekatri tak mocno, że odechciewa się grać i ogólnie, z jednej z najfajniejszych frakcji, stały się łagodnymi szczurkami, których nikt już nie chce przytulać. Sama karta, nie powiem, jest dobra, zabija „dwójki”, albo jedynki z Toughness. Ale w łatwiejszy i pewniejszy sposób, nadal robią to DE. Death, choć ciekawy, nadal niewiele zmienia w kwestii grania Skavenami. Niestety.

Guardians of the Gods

Yaaaajjjj!!! Podwojenie obrażeń z Savageeee!!!!

(Ktoś mnie kiedyś rozwali Lizardmenami na Savage i zakrzyczy tym tekstem. Ale wtopa będzie: D







Tym optymistycznym akcentem, kończymy solówkę z Bloodquest Cycle, masa Inwazji do ogarnięcia. 
Hope u enjoyed.


1 komentarz:

  1. z kilkoma wpisami sie nie zgadzam, ale tekst jest tak fajnie napisany, ze nie bede marudzil ;-) zajebiscie sie czytalo Przemo i jak najbardziej popieram przelamywanie schematow ;-)

    TEO

    OdpowiedzUsuń