sobota, 6 lipca 2013

Inwazja na Bydgoszcz; albo co Spielberg wiedział o ET już wcześniej; kiedy basket jest lepszy od nożnej i niegasnąca Magia Fryderyka.


Relacja z Turnieju Regionalnego w Bydgoszczy; 29-30.06.2013


Ene due rike fake, który End Times wziąć na pake.

W zasadzie, wybór talii, ograniczył się tym razem: uwaga - do jakichś 5 propozycji z mojej strony. Był jednak pewnik - wjazd End Times obowiązkowy. Czemu? Bo ta karta jest mega fun, pozwala na mnóstwo szaleństwa przy okazji będąc prawdziwą bombą, jeśli chodzi o efekt. Wbrew obiegowi, wcale nie jest łatwo grać ET, a tym bardziej złożyć dobrze śmigającą talię. Po zadowalającym wyniku w Dreźnie, jednym z kandydatów byl ET Ranger. Wraz z publikacją spisu, stało się jasne, że ta talia będzie obecna na turnieju (w tej, czy delikatnie zmienionej konfiguracji) - i wcale się nie pomyliłem. Generalnie, to nie zaprzątało mi głowy, nieskromnie założyłem, że w mirrorze i tak będę miał przewagę doświadczenia. Zaważyła tu inna sprawa, (choć ostateczną decyzję podjąłem na miejscu, mając w pogotowiu trzy ready to play decki), mianowicie - DE. W Dreznie nie byli obecni, a po rozegraniu dwóch gier z Arczim, jasnym się stało, że Dwarfy nie podskoczą Dark Elfom. Na pewnym poziomie talii i gracza, szanse na wygraną są minimalne. A, że DE będzie mnóstwo w Bydgoszczy, to raczej było jasne (De obecnie mają co najmniej 3-4 turniejowe buildy, ostatnio sporo wygrywają, są" na topie", w modzie itd.) Inną opcję stanowiło ET Imperium. Talia jest mega szalona, używa kolejnej porcji wyjętych z klasera, starożytnych "eksponatów" i ma sporo odpowiedzi na różne układy na stole. Co prawda nie dorasta (najlepszym w tej kwestii) Krasnalom, w sile ofensywnej i nieuchronności niesionej śmierci, ale nadrabia o wiele lepszym dociągiem i może pozwolić sobie na Maga Loeca, jako doktora od wszelkich bolączek. Łatwo odpala Heroic Taska, który w Dwarfach jest słabiutki niesamowicie - skazując je tym samym na generowanie o wiele większego dociągu. Dalej - DE Imperialni zjadają na śniadanie w większości przypadków. W czym problem? Słabo ma z Dwarfami : D I tak wracamy do punktu wyjścia. Odpadli też HE Magowie na ET z braku czasu na zrobienie tak zaawansowanej talii (loading...dla ciekawych - już wkrótce we Wrocławiu ; )

Na ostatnią ligę zebrałem do kupy moje brudne myśli z zamiarem złożenia DE. Do samego niemal końca, (czyli dnia wyjazdu do Bydgoszczy), w pudełeczku znajdowały się dwie wersje talii. Mono i Neutral. Jak mawia coach Pop; musi być "Nasty" i takie też talie są. Wersja mono, ma w zasadzie zabijać w turze "wysypu", ale też mieć alternatywę wobec Kultów - obie rzeczy oparte na Konwentach + mocniejsza ekonomia z Chill Towerami i wczesne przeszkadzanie discardem ręki. Wersja Neutral, ma za to inne smakołyki, w postaci potęgi Nieumarłych. Opcja odporności na przewijarki i opóźniania cudzych ET zwyciężyła mimo mniejszej stabilności, (co odbiło się echem min w finale), po przejściu Wtorkowej Ligi z bilansem 5-0. Jaki był by rezultat gdybym wybrał mono? Trudno stwierdzić i nie ma, co gdybać, pomysł na pewno wróci (a bankowo zostanie omówiony w szykowanym artykule o End Times). Na turnieju Wtorkowym (już po Bydgoszczy), zagrałem mono, i udało się wygrać. Lepsze eko, niezła alternatywa zabijania Conventem (np Dwarfy : ), za to o wiele gorsza kontrola po wyjściu ET. Kraken na prawdę świetnie działał. Do rzeczy jednak.


Skoro mamy już talię, to jeszcze spis.

3 Walking Sacrifice
3 Swarm of Bats
2 Mannfred
3 Scions of Misery
3 Corsairs of Ghrond
3 Seasoned Corsairs
3 Toxic Hydra
3 Wight Lord
2 Orc Warboss
2 Grimgor Ironhide
3 Bloodthirster

3 Whip the Slaves
3 Muck!
3 Bathe in Cauldron
3 End Times

1 Heroic Task

3 Contested Village
3 Naggarond Forge
2 Slave Pen
3 Drakengof Castle


(Dark Elves End Times Neutral)

Przepis na sok z Gumijagód.

Kilka słów o tym; co, jak, po co i dla czego; bo jak stwierdził bodajże Arczi, decklist może przypominać niektórym losową tradelistę.

- Heroic Task musi być, by wyeliminować sytuację w których po prostu nie dobierzemy ET (albo zostanie zrzucony, czy też ktoś nam skontroluje dociąg) i nie ma jak wygrać. Talia jest w stanie uruchomić Taska w jednej turze, tak by przeciwnik nie miał jak zapobiec temu. Raz udało się to w 1 turze nawet, a kilka razy w mojej drugiej. Ok, brak muligana, ale deck ma i tak z dupy starty (najczęściej 1 młotek : D więc - who cares? Bez ET z Heroica nie wygrałbym nawet połowy gier.

- Walking Sacrifice; bez kozery, prawie najważniejsza jednostka w talii, jak mamy go na ręce startowej, to jest o 50% łatwiej we wszystkim. Robi cuda pod Heroica (2 tokeny z Whip the Slaves).

- Batsy, cudownie napierały, nawet jak pójście w przód z ręki, było opcją B. Produkują karty pod ET, wygrały kilka gier wstając z grobu. Z Warbossem, odpalają się kolejne razy, sumując bonusy do ataku - mrok. Niestety, przy nieumiejętnym zagraniu (tak jak ja w finale), okazały się gwoździem do trumny, zrzucając mi cenne ET (Batsy i Kąpiel, to dwie, najniebezpieczniejsze dla nas karty w tej talii, zrzucające nam top decki - ergo, wymagające na prawdę przemyślanego użycia, no, albo desperackiego ; )

- Mannfred, był w 3 sztukach, musiał zrobić miejsce dla Slave Pena. Jest tak uniwersalny, że nie ma co opowiadać. Stopuje Dwarfy, robi eko, napór, bardzo dobry, jako pierwszo turowy drop na Heroica. Lubi się z Zamkiem. Jedna z ważniejszych funkcji, w mid i late game, pozbywam się nim grubasów z ręki, co jest dość istotne, bo mogę to zrobić tylko Forgem i Muckiem (ale tu gorzej, bo zrzut dotyczy całej ręki, co przeszkadza czasem).

- Scion i Hydra + Wight Lord, czyli pakiet kontrolny, negujący to co wyjdzie przeciwnikowi z ET. Efekt odejmujacy HP, utrzymujący się w strefie do końca tury jest idealny, daje sporo opcji taktycznych, negując np. agresję w BF, czy czyszcząc/zmiękczając boczne strefy do spalenia. Hydra generalnie zabija build Dwarfów na ET (wraz z Zamkiem). Bardzo też boli Imperium. Sciony dopomagają w mniejszej skali, z ręki też są dobre (np na Orka w BF). Wight Lord, punktuje grubsze jednostki, do tego w finałowych grach, wygrywał mi gry jako plan B, 5 kasy w KG, Slave Pen i jedziemy z Necro, co turę.

- Korsarze (młodsi i starsi), jako pakiet kontrolny w mniejszej skali, aczkolwiek nie mniej ważnej. Czasem dobrzy na starcie w pierwszych turach, po wyjściu z ET, wiele opcji, na neutralizację niewygodnych jednostkę (taka ekipa snajperska). Ghrond Corsairs, jako tech ściśle anty Magowo Loecowy (efekt Forced z poświęcenia Penem lub Whipem), ewentualnie mocny przeciwko Rangerom i ogólnie Imperium.

- Grimgor, zagrany nawet za 11, świetny pakiet kontrolny, kiedy nie udaje się wygrać w turze wyjścia ET, staramy się jak najbardziej zniszczyć stół przeciwnika. Ten gość zajmuje się supportami i developkami.

- Bloodthirster, prócz Batsów, pierwszy awatar rozpierdolu. Po prostu brutalna siła z pakietem "no cancell at all". Zabija Dwarfy, i generalnie każdego.

- Orc Warboss, najważniejszy koleś, z perspektywy wygrania w jedną turę. Jak się zastanowię, powinien być jednak x 3. Daje nam drugi (a czasem i trzeci) atak, dzięki czemu Batsy i Bloodek robią rzeź niewiniątek. Trzeba mieć na uwadze, by przy pierwszym ataku nie zginął, ale przy takim pakiecie kontrolnym (patrz wyżej Hydra and co.), Często strefy oponenta są słabiutkie. Często dość wypadał z ręki, kiedy ET szedł przed Kingdomem, za 6 się opłaca, a jak masz cudze Snoty to jeszcze taniej (z Czarnym za 4 przeważnie ; ) Warboss FTW.

End Times - ok, żartowałem. Next.

Whip, Bathe i Muck! - trzy Taktyki, do dociągu (w tym triggerowanie Heroica) i produkowania kart pod ET. Trzy różne taktyki, lepsze lub gorsze w zależności od sytuacji. Muck to mój faworyt, bo rzucamy z pustego stołu, generuje najwięcej kart w grobie i zapewnia ogromny dociąg. Wada: nie ma jak rzucić gdy mamy ET na ręce. Whip, najbardziej uniwersalny i darmowy, ale potrzebuje jednostki (co jest wadą, poza przypadkiem z Sacrificem), najszybszy do Heroica, no i zawsze to +2 karty. Kąpiel w Kotle, sprawiała sporo radości, (w porównaniu z Muckiem, który wyglądał dla przeciwnika po prostu brutalnie), szczególnie, że ludzie dziwili się, że leci we mnie. Generuje 6 kart pod ET, do tego dociągał średnio 4 (rzadziej 3 i 5). Wada - niekontrolowany zrzut 5 kart (może zlecieć ET) i 3 loyalki, przez co, bywało, że leciał za 4 kasy. Generalnie, pakiet dociągu/zrzutu sprawdził się i to bardzo, zwłaszcza, przy tak ograniczonym miejscu na Taktyki.

Wioska - podparcie kulawej ekonomii, czasem leciała z Batsem w pierwszej turze. Szczerze, wymieniłbym ją na coś innego (np Dark Visions, gdyby nie bolała loyalka), sprawa do przemyślenia.

Naggarond Forge - jak widać, od czasu do czasu, ta bardziej "zła" wioska rasowa, przeżywa swoja świetność. Genialna na starcie, zrzut z ręki nie boli nigdy, (choć 3 sztuk nie miałem w grze ani razu). W razie potrzeby niech się nawet poświęca (ważna jak przeciwnik ma Drakenhofa, przez co musimy ET obniżać tylko non-unit kartami + umarlakami). Wyrzuca z ręki grubasy a do tego daje tak cenną, wczesną ekonomię i lojalkę. Idealny support do tej talii.

Slave Pen - wleciał w zasadzie tuż przed turniejem, jako mini pakiet (Slave Pen + Korsarze z Ghrondu vs Temple of Spite + Baba). Sprawdził się bardzo dobrze, do dodał opcję poboczną, na generowanie kasy w KG i napór Undeadami (Lord i Bats). Do tego wspierał Taska z Sacrificem, wznosił eko na wyżyny no i utylizował oczywiście starszych braci, "tych gorszych" Korsarzy w oczekiwanej wojnie przeciwko Magom Loeca i Rangerom. Piękne słowo "synergia" kłania nam się w pas, przy tej karcie.

Drakenhof - wbrew pozorom, nie zagrywałem go w 1szej turze zbyt często (przy obecnym meta, mógł by to byc wielki błąd - Rodryk, Demolka/Doomseeker, Pillage, szybki Chaos Camp). W sumie, supporcik spełniał całkowicie inna, niż ekonomiczna funkcję. Zasysanie kart z grobu, na szybkości kosztu, (czyli nie da się na to odpowiedzieć za bardzo), to kluczowa sprawa, wygrywająca mecze, z Dwarfami i przewijarkami a także wspomagająca mocno przeciwko innym ET. Smrodzi też Liber Mortis, robi nam mega obrońców z Undeadow, a ile razy mnie uratowało od przewinięcia... (agresywny Muck potrafi przewinąć: ). Wzięcie Zameczku, okazało się bardzo dobrą decyzją.

Wielcy nieobecni:

BRAK RESTRYKCJI - po prostu. Muster, jakoś nie lubię tej karty nadal, plus, jeśli mam już mieć fuksa w 1-2 turze, to wolę, żeby to był Heroic odpalony i ET z atakiem, GG, a nie jakieś tam surowce, karty itp Wszelkie inne Taktyki - bleh, developek nie podkładam, Arka była kandydatem, przegrywa ze Slave Penem, z moim szczęściem, zrzucałaby mi ET notorycznie. Aczkolwiek, jest to opcja do rozważenia, zdaje się najlepsza, może za wioskę nawet.

Kraken - z wielkim bólem serca. Miejsc na taktyki jest tak mało, że musiał przegrać, z machiną draw/discard. Mimo to, warto pokombinować, może w jakiejś innej konfiguracji. Kraken, zrzuca 2 karty, i piekielnie może polepszyć ekonomię (5 loyalek ze zrzutu grubasów i mamy wszelkie Hydry i jednostki za 3, free of charge). Uważałem, że trzeba skupić się na jednej sprawie, mimo pokusy takich zagrań, dających też element zaskoczenia. Mimo wszystko, razem z Arką i Wizjami (niżej), kandydat nr 1 do testowania optymalizacji talii.

Dark Visions - ech, ta lojalność. Był by idealny, gdyby nie to. Albo inaczej. Byłby idealny, nawet z dwoma lojalkami, gdyby mówił "draw a card" odnośnie tej 1 z 5. Musiał przegrać, na rzecz ważniejszych taktyk, ale możliwość szukania ET, czy innych taktyk takich jak Muck, czy Whip the Slaves (najczęściej właśnie brakło mi Whipa, by wywalić ET w drugiej turze), może być nieoceniona.

Monster of the Deep - teraz wcisnąłbym jakoś dwie sztuki, koniecznie. Robi super kontrolę, grałem na ostatnim turnieju i sprawdził się ładnie. No i ten klimacik...

Kulty - no tak, największy wróg tej talii, mógłby się jej nieźle przysłużyć. Gdyby zaryzykować, i rzeczywiście zagrywać 1-2 Kulty w rożne strefy, szykując plac pod ET, była by to ogromna przewaga. Przeciwnik dostaje spaczone jednostki, więc teoretycznie, nie trzeba było by już tak go kontrolować, by spalić strefy (prawdopodobnie, był by to najlepszy tech przeciwko Imperium). Plan nie ma wad. Niby zyskujemy też na początku, stopując agresyne talie. Teoretycznie, bo w zasadzie i tak z agresywnymi powinniśmy wygrać i bez Kultów. Minus jest taki, że bez Map, trudno na tym polegać, a przecież z odpaleniem ET, nie będę czekał aż podejdą Kulty. I tak, karty będącej bardzo intuicyjnym negatorem, robi się dodatek, owszem, bardzo solidny i mocny, ale opóźniający całą sprawę. Dyskusyjność.

Hag Queen - Była w wersji, którą grałem na lidze, z dobrym skutkiem. Ustąpiła miejsce "starym" Korsarzom. Myślę, że w zależności od meta, można używać tych jednostek zamiennie, bo "Baba" ma niewątpliwie wiele zalet (uwzględniając oczywiście jej wzorcowy biust).

Angi'Arie - razem z Krakenem, miała być pierwotnym techem na Maga Loeca, blokującego nam ET (rzucana z końcem turzy przeciwnika). Można by spróbować tej konfiguracji, ma swoje zalety. W rozważaniach był jeszcze Witch Hag's Curse, ale szybko doszedłem do wniosku, że jest najmniej uniwersalny ze wszystkich opcji.

Bez miejscówek też jest git - serio?

Tak, trzeba pchnąć relację do przodu, bo się artykuł o talii zrobił. Mianowicie, po różnych perturbacjach, z Wro, wyjechała okrojona ekipa (w stosunku do tego, co miało być). Nie udało się wyciągnąć Jaszczura, Kryhy i Johnnego, choć była nadzieja do ostatniego dnia. Zatem, pod wieczór w Piątek, na chatę do Czarnego, wpadłem ja, a zaraz potem Nastiuk z Arczim. Parę partyjek, pośpiesznie chłopaki zebrali karty na Highlandera (no i po co był ci ten deck Czarny?:D. Jazda na pociąg. Telegraficznie, jak zwykle PKP, skrót można ładnie rozwinąć w nie ładne słowa. Brak miejscówek, 4h na podłodze korytarza, co chwila jakaś baba idzie lać, padnij powstań, pizga, przeciąg, wiara czyni cuda. Od Poznania (gdzie dzięki opóźnieniu, nie czekaliśmy 2.5, a 1.5h), drzemka w śmierdzącym KFC i już z miejscówą w pociągu - po prostej na BDG. W końcu odrobina snu, jako tako. Elegancko, jak mały oddział zombie, zjawiliśmy się na miejscu w Cafe Kino (po drodze piękna staróweczka, z potężną rzeźbą Demonetki Slaneesha).

Slaneesh byl tutaj...


Gangsterskie porachunki, w filmowym klimacie Starego Świata.


Trzeba oddać ALANOWI, miejscówka elegancja Francja. Zajebisty klimacik filmowy (poza Inwazją mam generalnie hopla na punkcie filmów). Czasu było sporo, chłopaki szykowali lokal pod te wszystkie bitwy, jakie miały się tego dnia rozegrać. Zamówiłem kawkę irlandzką, i zasiadłem do stolika, robić spis (i decydować ostatecznie, Slave Pen czy Arka). Wyśmienity napój przywrócił mnie do życia, a z każdą minuta przybywali kolejni gracze. Powtórzę to, co mówią/piszą inni: To dla tych momentów warto jeździć na turnieje. Poznajesz nowe gęby zapaleńców, witasz tych, których mógł byś już określić mianem "starych kumpli" Inwazyjnych. Rozmowy, pozdrowienia, pitu pitu, a przy okazji już rośnie ciche napięcie, oczekiwanie, co też przywiózł ten czy tamten, czym zagra, co się będzie działo...


Myślę, że jak by doliczyć Kraków, to spokojnie zagralibyśmy top16. 35 osób, to i tak wcale nie gorsza frekwencja, zwłaszcza, że poziom i jakoś była. Z Wrocka, również, zdecydowanie więcej powinno się zjawić ludzi, postaramy się, więc za rok, nadrobić. Zanim przejdę do poszczególnych gier, od razu piszę: A.L.A.N. (i ekipa, która cię wspomagała) - świetna robota, chłopaki, od A do Z, profeska, jakieś tam małe ulepszenia, jak sam gospodarz pisał, ale ja, jako gość i zawodnik, nie mam, na co narzekać. At all.


Runda Zasadnicza, czyli pracujemy nad Końcem Czasów.

Meloman (DWA ET) 2-0

Raczej spodziewałem się, że talia z Drezna, odbije się echem, ze względu na swoją wręcz brutalną skuteczność. Nie jest to nigdy łatwy matchup, zwłaszcza, że moja talia, nie posiadała podstawowej broni DE, czyli Hekatri, która mocno boli Krasnoludy, żadnych też Scoutów i reszty kontrolnego stuffu. ALE. Jak powiedziałem, chyba się nikt nie łudził, że złożę drugą talię na ET, która nie poradzi sobie z pierwszą : ) W każdej grze było blisko, bo z Dwarfami tak po prostu jest, jeden Ranger więcej, jedno poświęcenie mniej i gra przechyla szalę. Ogólnie, Mannfred + Zamek, dawały spora przewagę, a przy zabawie z ET, Hydry zrobiły porządek z syndromem 2 HP u Krasnoludów. No, lekka trema (po tylu latach!), ale jakoś pierwsza gra poszła.

Selverin (DE poł-combo mill) 2-0
Talia z założenie podobna do talii Bonq (Lord + Snersy + Supporcik), z tym, że zmodyfikowana o Dark Visions, ET i Raise Dead. Całościowo, bardzo ciekawa. Prawda jest taka, że jak by siadło combo, to bym poleciał moment z tymi 30 jednostkami. Selverin z kolei nie za bardzo miał odpowiedź na tego typu talię i agresję, jaką zaprezentowałem. Szybki ET, kontrola stołu po wyjściu moich zabijaków i oto mamy 6 pkt.

Mamut (DWA ET) 2-0

Drugi raz nie zaczynam i drugi raz Ranger chce mnie zamordować. Choć matchup dla mnie powiedzmy korzystniejszy, to przeciwnik, stary wyjadacz i ograny Krasnoludzki weteran. Momentami, czułem oddech przegranej, ale wychodziło na to, że tego dnia ciężko będzie mnie powstrzymać. Bloodthirstery zamiatały, jakieś cuda wychodziły na stół i po raz drugi twierdza Krasnoludzka upadła. Gry na serio, wysokim poziomie i sporo ciekawych zagrań. Sama talia, zdawała się nieźle rozkręcać i zacząłem zauważać sporo ciekawych możliwości. Generalnie, tendencja była taka, że po zaledwie 5 meczach ligowych, i dokonanych po nich zmianach, uczyłem się grac deckiem w trakcie turnieju, testując dość różne strategie. Póki, co, szło dobrze, 9 pkt i nie ruszamy się z pierwszego stolika.

WOJT (EMP classic na Karolu) 1-0

W zasadzie było to 2-0, bo jakoś turę przed zakończeniem, czas powiedział stop. Mecze ciężkie, z uwagi na agresywnego Fryderyka w drugiej turze (w KG lub Quest w zależności od kart na ręce), i sporych możliwości defensywnych. ET nie wyrzucało tez rewelacji za każdym razem,a Osterknacht z Rezerw to raczej najgorszy koszmar, kiedy chcemy kończyć grę Warbossem. Mimo to, Imperium nie ma generalnie odpowiedzi na End Times. Po ostrej męczarni i długiej wojnie pozycyjnej, przemogłem imperatora. Wiozło mi na rękę, całkiem nieźle i niestety nie zauważyłem pewnej prawidłowości, przez co później, przyszło mi zapłacić srogą cenę.

Czarny (Ork aggro control) 2-1

Z Czarnym graliśmy przed turniejem, wiedziałem, że jak wejdzie ET, powinno być dobrze, choć o wejście nie będzie łatwo. Jego talia w błyskawicznym tempie kontrolowała i potrafiła zrobić niesamowite ciśnienie. Do tego, Zamek i nieumarli, skutecznie spowalniali moje sztuczki. Gry bardzo wyrównane, jednak ET nie miało litości, ostatecznie wymuszając kapitulację Orkowego wodza. Bardzo cenię sobie te gry, sporo emocji, rozstrzygnięcia często na krawędzi, no i to liczenie kart w discardzie moim - kiedy mogłem tam mieć jedynie nie-jednostki i cieszyłem się, gdy nietoperze dostawały jak najmniej młotków: ) W jednej grze, byłem o krok, od odpalenia ET w pierwszej turze, nie doszedł jednak Whip i skończyło się na drugiej. Mimo wszystko, miałem nadzieję, że z Czarnym, (który pokonał min Metatrona i do tej chwili szedł na równi ze mną) spotkamy się już tylko w finale.


Wilk (Chaos na corrupcie z Questa) 1-2

Uff, wiedziałem, że jestem już w top8, więc pewna doza spokoju była obecna. Za to, jaki przeciwnik! Nie graliśmy jeszcze z Wilkiem nigdy, a takie pojedynku życzyłby m sobie jak najbardziej, zważywszy jak pozytywnie zakręconym facetem jest reprezentant nowo narodzonej sceny Warszawskiej. Wilku grał o wejście do topki, więc ranga spotkania jeszcze wzrosła (ponad rangę meczu bloggerów; ) Mimo tego, że kostka była po mojej stronie, zacząłem tylko z Wioski. Ręka słabiutka, a Wilk, rozkręcał się błyskawicznie. Jednostki za 0, supporty za 1, dyski, corrupty, Summoningi i na stole nagle roiło się od Chaosowych sił. Talia bardzo szybka, agresywna, z potężną dozą taniej i skutecznej w pierwszych turach kontroli. Zostałem załatwiony w pierwszej grze. W drugiej, udało się lepiej wystartować, i dość szybko włączyć odliczanie Końca Czasu, z którego Wilku nie mógł wyciągnąć już takich kokosów jak ja. 1-1 i decydująca gra. Tutaj starałem się walczyć, ale szybkość i agresja znów pokazały, że moja talia, bez na prawdę szybkiego dojścia, może mieć ciężko z tego typu talią. Skończyło sie wynikiem 2-1 dla Wilka. Dzięki stary za ten pierwszy historyczny pojedynek (pierwszy tez Chaos dla mojej talii), świetna atmosfera i radość Wilka po wygranej - bezcenne! (p.s. - liczę na rewanż : >

Tym oto sposobem, odrobinę nieoczekiwanie, udało się utrzymać pierwszy stolik od 3 do ostatniej rundy i wszedłem do top8, z pierwszego miejsca. Tak wyglądała tabela po zasadniczej (pierwszych 16 graczy).



W czasie przerwy pobłąkaliśmy się po starówce, ostatecznie zajadając się pizzą, razem z Filkiem i Boreasem. Najedzeni na maksa, zatoczyliśmy z powrotem do Cafe Kino, gdzie na górze, w pełnym komforcie miały zacząć się gry finałowe.

Kadr, po kadrze, w drodze do finałów...

Ćwierćfinał - Angian (DE Crone Mill) 2-1

Ha! Z Angianem to już nie raz spotkaliśmy się na wysokim szczeblu. Tym razem ,ta nadworna maruda, przez pół rundy zasadniczej skarżyła się, że ojej, jak to on dostaje, że bez szans na topke, że znowu nie zagramy. I co? Wracam sobie po przerwie, patrzę a tu Angian na 8 miejscu. Gramy ćwierćfinał. Ładnie. Trzeba było nie dawać mu jednak swojej talii do obejrzenia... Obawa jednak płynęła z innej strony. Tak dobry gracz, do tego posiadający powiedzmy "klasyczną" wersję Crony z Kultami, jako jedną z głównych broni, mógł na prawdę mnie zatrzymać. Zresztą, o mało tego nie zrobił. Pierwsza gra, powiedzmy standardowo lecimy, ja się cieszę, że ET na łapie się trafił, a tu jeb! Caught the Scent. Nice panie bracie. Potem Kulty i zaczęło się zrzucanie kart. Snersy, Kocioł, Crona. Ja już w ciężkiej dupie, bo Angian (zresztą prawie w każdym meczu), zaczynał z Arki, co strasznie psuło mi Walking Sacrifice uniemożliwiając skuteczne wyciągnięcie ET z Heroica oraz kasował totalnie Batsy. Do tego Hekatri i już widzę porażkę przed sobą. Lockdown z każdej strony. Szybka zmiana taktyki, zebrałem kasę, Wight Lord z 4 HP poszedł na Heroica, turę potem, wypchnąłem w końcu End Times. Niestety, Chillwind, opóźnił atak i przeciwnik zdążył mnie przewinąć, (co gorsza, zrzucił mi, 2 Drakenhofy co przekreśliło moją szansę na zregenerowanie talii). No to pięknie. Druga gra, zaczęła się podobnie, jednak, od początku grałem w KG, żeby zutylizować Wight Lordy, stające się kluczową jednostką. Powoli tez zdjąłem ze stołu Kulty i wycisnąłem ET, co zakończyło grę. Czasu jednak zostało bardzo mało i oto stanęliśmy przed meczem, w którym miały liczyć się rany na stolicy. Z jednej strony, miałem trochę przewagi, jeśli nie wejdzie z Arką Batsy), z drugiej, jego Kulty i Chillwindy mogą wszystko położyć. Kultów nie było i ponownie poszedłem Slave Penem w KG (gdzie te Burn it Downy!!), co rozhuśtało Wight Lorda. Nieco za późno wyszła Crona, ale losy meczu ważyły się do ostatniej sekundy. Ja za 2, bodajże z Hydry, potem jeszcze ze 2, na co wyszła Crona, i obrażenia się wyrównały chwilę potem, doszedł korsarz i Shade, atak. Moja ostatnia tura, kolejny Wight Lord, wchodzi, zabija, atakuję jakoś tak, że wyjdę na +1-2 obrażenia, jeśli nie ma Chillwinda. Nie miał. Ostatnia tura, sprzedane, panu z Wrocławia!

No to był mocny pojedynek, w którym już myślałem, że to koniec turnieju. Może i Angian zlicytował matę z Elkaną, ale nie zapominajcie co to za gracz ; ) Pozdro brachu i do następnego meczu w topce!


Półfinał - Czarny (Ork aggro control) 2-1

Po raz drugi tego dnia, po raz enty w ostatnim tygodniu, spotkały się te dwie talie. Czarny wiedział, że mój deck, jest bodajże jedynym, który może śmiało powiedzieć, że ma z Orkami czarnego przewagę. Minimalną, ale zawsze. Żałowałem, że to półfinał, bo oznaczał, że najwyższego podium na Wrocław nie podzielimy, a szkoda. Czarny grał rewelacyjny turniej i musiałem bardzo uważać, licząc każdą kartę, jaka opuszczała moją rękę. Mocne rozegranie Czarnego, z szybkim (2go turowym Rzygiem), uciszyło mój rozpęd, jednak, podniosłem się lepiej niż przeciwnik. Po jednym, czy dwóch ET, pierwsza gra była moja, mimo, że i Drakenhof i Mannfred byli obecni na stole. Druga gra za to zakrawała na prawdziwie dramatyczną opowieść. Powiedzmy, po ileś tam turowej rzeźni, ja wyszedłem ze spaloną strefą i 6 obrażeniami w Queście + Snotlingi tamże. Żeby było lepiej, Stunty Smasha był w stole : ) Każdy powiedział by, no koniec i kropka. A jednak, po kolejnym ET, zabiciu Miażdżola,, dołożyłem rozwinięcie. Nie udało się spalić, bo Czarny trzymał śledzie. W podobnym stylu utrzymałem się jeszcze dwie (!) tury, Rzygi, ET, Wampiry w KG i Queście czarnego, Grimgory cuda niewidy. W decydującej turze, skończyłem z czystym stołem (Czarny to samo w BF), ale z dociągiem 3 czy 4 kart. Mówię sobie, no trudno, 2 młotki mu brakuje, na bank dobierze. Dobrał tylko Raidera i z niewyraźną miną go zagrał. Myślę sobie, o jaki fuks niemiłosierny! W następnej to wyciągnę! Czarny siedzi, myśli, patrzy, no ni chuja nie ma skąd tego młotka...Bach! Nagle, poświęca Wampira z tatuażami w KG Rytuałem ( z którego nic nie wystawia - patrz ostatnie rulingi od FFG team ;) i oto TADAM!!! Za jeden kasy, przenosi tatuaże na Raidera. Gong! Po jeden. Hostessy zgrabnie przechodzą po stoliku przypominającym taśmę filmową, z wielką tablicą OVERTIME. Oczywiście na obrażenia, bo czasu parę minut. Aggro mode on.

Tym razem nie było jednak wątpliwości; szybki Nietoperz, potem w 3 bodajże turze, moje End Times i z półtorej strefy przewagi w spaleniu. Szacun dla Czarnego, za pro talię i mega ogranie na wysokim poziomie. A dla mnie - finał.

Finał - WOJT (EMP classic na Karolu) 0-2

Równocześnie z nami, w zażartym pojedynku, WOJT pokonał Kubalę i przyszło nam się spotkać ponownie. Co by nie mówić; mój przeciwnik, nie zmarnował doświadczenia, jakie wyniósł z rundy zasadniczej. Wiedział, co w 5 i wiedział, że kluczem będzie Osterknacht i szybka agresja. Dwa starcia, jakie rozegraliśmy, były ze strony Imperium dość standardowe. 2go turowy Fryderyk, w Questa zazwyczaj, Taksa, zostawienie kasy na Rezerwy i przyczajenie się z jak najszybszym Karolem. To ja musiałem być tym, który coś tu zmieni. I w pierwszej grze, mimo 4 obrażeń od porażki, udało się. Wyrzuciłem w końcu ET, wyszło powiedzmy średnio, lecz zaryzykowałem. Jeśli nie miał by na reku (1 czy 2 karty tam), Rezerwy, wygrałbym. Niestety, miał. Cofnięty Warboss i tura więcej w grze, co oznaczało spalenie mojej nie bronionej strefy. Zagranie asekuracyjne, z obrońcą w Questa, dałoby mi prawdopodobnie wygraną. No cóż, chyba byłem już zmęczony, chcąc więcej ryzykować a mniej punktować. Tak czy inaczej, teoretycznie wygrany, wyciągnięty cudem mecz - przegrałem. A to się mści.

Tutaj mała dygresja. W czasie finału piłem pierwsze piwo na tym turnieju i jeśli miał bym za coś opieprzyć ALANA to za to właśnie. 6 ziko, ok, standard, tu nie ma żadnego "ale". ALE kurwa TATRA!!??? Tatra pils?! Jak stwierdziłem, po pierwszym łyku: "Tak dawno nie piłem Tatry, że myślałem, iż zapomniałem, że jest takim paskudnym piwskiem". Szybko zrewidowałem ten pogląd i wyszło, że jednak, nie; nie zapomniałem.

Druga gra. Dopiero po finale, jak się już uspokoiło wszystko, na zimno, stwierdziłem, że zagrałem jak kompletna lama. Wyszedłem agresywnie z Nietoperzy, będąc blisko spalenia jednej strefy (plan zakładał, że nadszarpną, albo nawet spalą, a potem jakoś dokopię się do ET i wygram). Nietoperze jednak nie spaliły, za to do drugiej tury miałem już dwa ET zrzucone w discard... Żaden Muck nie doszedł niestety. Trzeci ET był pod Heroiciem, ale tu raczej nie było opcji bym dociągnął, bo WOJT mądrze siedział na kontrolnym Osterknachcie. W jednej chwili brakło jednej Taktyki dociągającej na trzy tokeny. Nie doszło. Pozorowany atak jednostkami razem z Walkingiem we Fryderyka nie odniósł skutku (śmierci Sacrifice). Z drugiej strony stołu, Fryderyk, masę kart, kasa, Karol i czająca się za dwie tury porażka. Wiedziałem, że już nic nie może się tu wydarzyć (po wróconym na rękę unicie z Taska z 2 żetonami), doczekałem na atak WOJTA i podałem ładnie rękę (jak byśmy nagrywali finały Inwazji, to by sobie na Youtubie Radwańska obejrzała i nie było by afery). WOJT, zagrał na prawdę pro, bez błędów, czekając na moje, i wykorzystując sytuację bezwzględnie. Trzeba oddać mu to wraz z palmą zwycięzcy.

And the winner is...
Biadolenie.

To, co mówiłem o zagraniu jak lama, w istocie sprowadza się do prostego faktu. Imperium NIE MA JAK zapobiec/odpowiedzieć, jeśli mam ET na ręku. Po prostu przegrywa. Wiedziałem to gdzieś tam, jednak nie obrałem właściwej drogi. Wystarczyło czekać. Po prostu. Dociągać karty, kopać się do ET, w międzyczasie pozorując składanie tokenów na Tasku, by spowolnić jego atak. Bronić się przed spaleniem i czekać na Mucka albo normalny draw. W żadnym wypadku nie zrzucać sobie własnych kart, bo przy niefortunnym zrzucie, (co miało miejsce) sam pogrzebię swoje szanse. Niech wraca na rękę, niech kosi Rodrickiem. Czekać.

No, ale jak to w życiu bywa, trzeba czasem przegrać, by wygrać ; )


Kolejny turniej za pasem.

Jakaś długa ta relacja się zrobiła. Co więc jeszcze? Poniżej zobaczycie skład top 16 i wyniki finałowe. Widać też zajebisty pucharek (good job z naklejkami frakcji!), jakie wystrugał ALAN. 



Jako nagrodę zgarnąłem Osadników z Catanu (choć, celowałem w "Porto Ryko"), może zagram na mistrzostwach Galakty next time ; ) Odnośnie nagród, myślę, że były na serio fajnie i sensownie. Koszulki, jako mini upominki, każdemu Stolice hand made (prawie tradycja już) i dobre gierki dla topki. Trzeba wspomnieć, że moim ważnym trophy był też kupiony Aye Dark Overlord (pozdr Radaner).


Po zmaganiach, czekał nas jeszcze wieczór pełen rozmów, dyskusji, sprzeczek, alkoholu w sławnej Wiatrakowej (jak stwierdził ALAN: "Dwa lata temu, była tam mordownia, a teraz to nie wiem!") :D Było gites, lepsze piwo (!), rewelacyjna ekipa i taka kupa śmiechu, że miejscami bolały mnie mięśnie twarzy i brzucha. Szczególne dzięki dla Wilka, Okonia, ALANA i Filka, ale też dla wszystkich z osobna i razem do kupy, którzy się tam pojawili. Było grubo, choć potem, te 5h na Bydgoskim dworcu, okrywając się ręcznikiem i firanką, by nie zamarznąć (+ Arczi, który dostał jakimś attachmentem z traitem Disease) trzeba nazwać ostrym survivalem. Teraz już wiem, że Arczi, w specyficzny sposów spoilerował nową jednostkę za dwa, z Kataklizmu!

Nocne rozmowy w Toku.

Sam turniej, utkwi w pamięci na 100%. Mnóstwo różnorodnych i ciekawych talii. Boreas, z zakręconym, piętnastoskładnikowym combem Chaosu, Metatron, jak zwykle z zaskoczeniem, ET na Dark Elfach, za to przewijające Bannermanem wspomaganym naszym typem do crapu wszechczasów - Assasynem, różne warianty ET Rangera, HE na odbijaniu, przewijaniu, smokach, hiper szybki Chaos Wilka, Crona, DE na combo Lordzie - była moc po prostu. Kolejny raz Inwazja przeżywa renesans, zajebiste pojedynki, wysoki poziom i jak zwykle też, czarne konie. Nie przewidzisz, co się potoczy i jak zakończy. Trzeba przyznać, to lubię w turniejach regionalnych i oby więcej takich jak ten. Warto wspomnieć, że cały turniej rozegraliśmy z systemem kostki. Niech turlacze mówią, co chcą, ale w top16, oprócz dwóch graczy z wynikiem 4K, cała reszta miała 3K, czyli w 6 rundach, zaczynali tyle samo raczy, co szli, jako drudzy. Jak dla mnie jest to rewelacyjny przykład, jak dobry jest ten system i jak niweluje jeszcze bardziej losowość. Morphine, kolejny ukłon w twoją stronę!

Jagger krzyczy IMBA, Oreł watpi w to, Czarny bez komentarza. Bono gra kontrolką jak zwykle.

Tymczasem, trzeba się już zegnać, Kataklizm wypłynął jakimś tajnym kanałem, trzeba pisać komentarz, bo znów ludzie narzekają! Dzięki wszystkim, którzy byli w Bydgoszczy, szczególnie ekipie Wrocławskiej; Arczi, Czarny, Nastiuk!!! ALAN - za ogarnięcie wszystkiego (jeszcze ten basket nam tylko został nierozegrany!). Czyli co? Do zobaczenia na OMP!!

(p.s. Wilku dzięki za foty!)


7 komentarzy:

  1. Super relacja. Aż chce się decki składać :D I szacun za świetną talię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Że aż zacytuję Arcziego :D
    "Czarny cie wydymał bez mydła, rytuałem się tylko orków poświęca"
    Na co ja:
    "No w ferworze walki czasem tak się zdarza
    to prawie jak przerzut jednej kostki, dwoma kostkami" (vide Drezno gdzie Crux, jedną kantem ustawioną kostke przerzucił tak, że dwoma powtórzył XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojtam zaraz maruda ;) a swoją drogą to spoko gry były w tym top 8, i trochę za dużo błędów z mojej strony w ostatniej partii co skutkowało najgorszą przegraną z możliwych - o 1 obrażenie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak patrzę na ten deck, to widzę ile mnie ominęło odkąd odstawiłem Inwazję. A to niecały rok minął.

    OdpowiedzUsuń
  5. a nie kusił Cie Bannerman + Druchi i zrobienie z tego przewijarki na End Times? zwłaszcza, że grałeś Taskiem ;-PPP wcisk lepiej się sprawdzał? czy nie testowałeś takiej przewijarki?

    pozdro i graty - Teo

    OdpowiedzUsuń
  6. End Times 2x Bannerman + 6 innych jednostek wywala przeciwnikowi 26 kart z decku ;-) jeśli jest Corna na stole to dodaj do tego atak i po decku przeciwnika - Hydra i spolka bez zmian ;-PPP mozna tez polaczyc to z combo ghoulem, co wymaga dorzucenia tylko ghouli i Crypt jesli juz mamy Bannermanow i undeadow w decku ;-)

    Teo

    OdpowiedzUsuń
  7. Scion i Hydra + Wight Lord, czyli pakiet kontrolny, negujący to co wyjdzie przeciwnikowi z ET. Efekt odejmujacy HP, utrzymujący się w strefie do końca tury jest idealny, daje sporo opcji taktycznych, negując np. agresję w BF, czy czyszcząc/zmiękczając boczne strefy do spalenia.
    Mam rozumieć, ze efekt Sciona/Hydry utrzymuje się do końca tury i działa tez na unity które później pojawia sie w strefie?

    OdpowiedzUsuń